Komitet Śledczy Rosji ogłosił, że zakończył śledztwo przeciwko oskarżonym o zabójstwo Anny Politkowskiej.
Zastrzelono ją w 2006 r. w dniu urodzin Putina. Minęło 6 lat, Putin zdążył przeczekać kadencję na stanowisku premiera i ponownie zostać prezydentem. A Komitet jak śledził, tak śledzi. I ma wyniki. Nie pierwszy raz zresztą. Ma cyklicznie, co jakiś czas.
„Nikt w Rosji nie wierzy w sprawiedliwość systemu sądowniczego. Niemal wszyscy sądzą, że władza sądownicza jest tu podporządkowana wykonawczej" – pisała Politkowska w książce „Rosja Putina". Każde dziecko na rosyjskiej ulicy wie, że śledczy bada, a sąd orzeka, tak jak car, sekretarz albo prezydent każe. Większość Rosjan się na to godzi, część z nich ten stan chwali, część krytykuje. Ale takich, którzy by o tym nie wiedzieli, nie ma.
Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Jerzy Miller, Andrzej Seremet, Krzysztof Parulski, Monika Olejnik, Tomasz Lis, Kamil Durczok, Janina Paradowska i inni wiedzieli także – od początku.
Traktując rosyjskie śledztwo poważnie i nie domagając się międzynarodowej komisji, zrównali się z tymi, którzy nie chcieli prawdy o Katyniu, i z obecnymi propagandystami pułkownika KGB.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie