10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Gdyby to był Zachód...

Pomyślmy przez chwilę, co by się działo, gdyby III RP była normalnym, demokratycznym państwem, w którym media kontrolują władzę. Oto np.

Pomyślmy przez chwilę, co by się działo, gdyby III RP była normalnym, demokratycznym państwem, w którym media kontrolują władzę. Oto np. we Francji lider opozycyjnej partii w wywiadzie dla prorządowego tygodnika wchodzi urzędującemu premierowi bez mydła i bez wazeliny wiadomo gdzie. Zaraz zaczęłyby się gigantyczne spekulacje telewizyjno-prasowe, za ile i za co został kupiony, o jakim ministerstwie marzy i po co tak naprawdę spotykał się w tym czasie z szefem rządu. A w III RP towarzysz Leszek Miller pucuje w „Polityce” Tuskowi, aż mdli i... cisza. Widocznie uznano, że to taka norma, że opozycyjny polityk wystawia laurkę premierowi. Otóż rzeczywiście jest to norma, ale w Rosji, gdzie władza założyła kilka partii „opozycyjnych” i je w pełni kontroluje i używa.

Albo w Niemczech, w resorcie byłego wicekanclerza, a teraz szefa Bundestagu, wybucha afera korupcyjna, aresztowanych jest dwóch wysokich rangą urzędników plus czterech kontrahentów, chodzi o wydanie 500 mln euro... bez przetargu. No, to dopiero byłaby medialna jazda bez trzymanki! Zaraz też zaczęto by się dopatrywać politycznego kontekstu, bo owego szefa parlamentu RFN nie znosił kanclerz, skądinąd z tej samej partii. A u nas o aferze w resorcie Schetyny, wykrytej akurat wtedy, gdy marszałek Sejmu dogadał się z prezydentem przeciw premierowi – mówi się półgębkiem, i to przeważnie bez kontekstu toczącej się walki wewnątrz PO. Tak medialno-polityczny krawiec kraje, jak mu materii staje...

Wreszcie wyobraźmy sobie, że podczas prezydencji Wielkiej Brytanii szef rządu Jej Królewskiej Mości jest systematycznie wypraszany ze szczytów eurolandu. Co prawda Zjednoczone Królestwo nie jest w eurozonie, ale jest dużym krajem i przewodzi Unii. Wyobrażamy sobie w ogóle taką sytuację? Nie? Słusznie. Taka byłaby jatka w Izbie Gmin, jakiej jeszcze brytyjski parlament nie widział. Pierwsza by się zbuntowała partia rządząca. A u nas? Cisza, spokój, sielanka. Więcej: chór polityków i dziennikarzy gorliwie przekonuje Polaków, że tak właśnie trzeba, że to naturalne, a w zasadzie to nasza wina, bo przecież nie jesteśmy w eurolandzie. A konkretnie nie tyle „nasza” wina, co oczywiście, jak zwykle, wina PiS, który (rzekomo) mógł nas wprowadzić tam, gdzie nas po prostu nie chcieli. Inna rzecz, że nie było to opłacalne wtedy i dziś.

Tak, jest różnica między nami a prawdziwym Zachodem. No, ale Zachód nie leży przecież na zielonej wyspie, jak III Rzeczpospolita.   

 



Źródło: