Działający w NASK zespół Dyżurnet.pl, jako jedyny w Polsce przyjmuje anonimowe informacje o dystrybucji potencjalnie nielegalnych treści, w szczególności tych dotyczących seksualnego wykorzystywania małoletnich.
Kierowniczka zespołu Martyna Różycka podkreśla, że materiały, które potocznie nazywane są pornografią dziecięcą, to w rzeczywistości dokumentacja przestępstwa, polegającego na zgwałceniu osoby nieletniej.
- Termin "pornografia" odnosić się może do materiałów osób dorosłych, dobrowolnie zaangażowanych w seksualne akty oraz produkcję materiałów. Tymczasem zdjęcia i filmy, na których widać przemoc seksualną wobec dzieci, to zupełnie inna kategoria materiałów. Są elementem przestępstwa, powstały w trakcie jego popełniania, a ich ciągła dystrybucja w internecie stanowi trudne do wyobrażenia brzemię dla ofiar - powiedziała PAP Różycka.
W 2017 r. łącznie eksperci Dyżurnet.pl przeanalizowali 13 tys. 962 zgłoszeń internautów (w 2016 r., było to 14 tys. 298). Wśród nich potwierdzili 2184 związanych z rozpowszechnianiem materiałów przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci.
Jak wynika z raportu, w ubiegłym roku zauważalny był też wzrost obecności materiałów przedstawiające seksualne wykorzystywanie dzieci w tzw. chanach, czyli forach internetowych, w których posty zamieszczane są głównie w formie plików graficznych czy zdjęć. W 2016 r. stanowiły one 4 proc. treści, a w roku 2017 r. - 9 proc. W ocenie autorów raportu, był to chwilowy wzrost, związany z funkcjonowaniem przez kilka miesięcy grupy chanów, które licznie zgłaszane były do Dyżurnet.pl.
Wśród zgłoszeń, które trafiają do zespołu, część to materiały związane z publikacją obrazów osób nieletnich w seksualnym kontekście. Zdjęcia te nie prezentują wprost czynności seksualnych ani intymnych części ciała, natomiast portretują dzieci ubrane, umalowane i upozowane w sposób erotyczny.
W 2017 r. eksperci Dyżurnet.pl potwierdzili 1 tys. 339 takich przypadków wśród zgłoszonych adresów.
- Tego typu materiały są legalne w myśl polskiego prawa, jednak internauci słusznie wyczuwają, że nie powinny być rozpowszechniane. Są krzywdzące wobec dziecka i każde ukazanie dziecka w seksualnym kontekście jest nadużyciem - podkreśliła Różycka.
Zespół zawsze podejmuje działania na rzecz usunięcia nielegalnych treści z internetu, powiadamia organy ścigania lub współpracujące zespoły w innych krajach. Informacja o najbardziej drastycznych materiałach przekazywana jest bezpośrednio do bazy ICSE (International Child Sexual Exploitation), umożliwiając podjęcie działań nie tylko przeciwko dystrybucji, ale przede wszystkim w celu identyfikacji zarówno ofiar, jaki i sprawcy.