Matejko – wielki malarz, patriota, nauczyciel, przyjaciel. Miał poczucie humoru i miał humory. Jego biografowie skupiali się przede wszystkim na piekielnym charakterze żony Teodory, więc mistrz jawił się jako ofiara jej despotyzmu. Tymczasem jak można przeczytać w wielu źródłach z epoki, Matejko nie miał najłatwiejszego charakteru był obrażalski, wybuchowy, czasem oschły i złośliwy.
Jego gniew skupiał się często na siostrze żony i jej rodzinie, choć Serafińscy mocno wspierali Matejków finansowo i byli im pomocni. Podobnie koledzy malarze, którzy uczynnie pomagali artyście, a potem zostali przez niego obsmarowani przed znajomymi i ukazani w niezbyt dobrym świetle, co jeden z nich skwitował: J. Matejko umiejętnie w swoim interesie wyzyskał wielu, ażeby znów być kozłem ofiarnym.
Tak pisał Walery Rzewuski do Matejki w 1866 roku:
Bądźcie jako artysta i wybraniec Boży talentem wyższy w kompozycjach i obrazach, lecz w życiu prywatnym bądźcie człowiekiem, traktujcie ludzi po ludzku, interesa jako interesa, a nie będzie to ani Wam przykrością, ani niepotrzebnym unoszeniem się, sobie ani nikomu zdrowia niszczyć nie będziecie. Piszę to z ogromną przykrością, lecz już parę razy z Wami byłem w położeniu zgryzienia ostrych pigułek...
Także ta "straszna" żona Teodora, słuszna miała do pana Jana pretensje, nieraz wypominając mu oschłość serca.
Teodora
Kiedy zachwycona obrazem Unia lubelska, napisała do męża, że "nogi mu będzie za to dzieło całować", otrzymała wymówkę tak gorzką, iż potem skarżyła się mu w liście:
Dla kogo mam być jawną w objawianiu uczuć moich? (...) Pięć lat się prawie kończy, jak żyjemy ze sobą, a przecież mimo rozmaitych rozmaitości stoję po dziś dzień taką samą, niezmienną, co daje dosyć dóbr dowody o moim nie tak znowu chwiejnym charakterze (...). Piszesz mi, że Levittoux cieszy się odebraniem fotografii Unii tak niewymownie, a Twojej żonie własnej przeczysz prawdziwej uciechy na widok obrazu. Niestety, tak jest. Tamten człowiek obcy a rozumiejący rzecz, więc to jego uciechę tłumaczy, przeciwnie zaś istota żona. Żona i służąca nigdy nie unią ocenić należycie jedna męża, druga pana, jak sam to nieraz mówisz...
Wszystko to nie pozostało bez wpływu na szczęście rodzinne, które raz się układało, raz kończyło awanturami. Teodora pogrążała się w chorobie, Jan coraz bardziej się odsuwał, kłócili się coraz częściej, plotkowano o tym stadle po całym Krakowie. Cierpiały dzieci.
Wreszcie choroba Matejkowej doszła do kresu – w lutym 1882 roku po naradzie z lekarzami zdecydowano się umieścić ją w domu obłąkanych w Wesołej. Błagała stamtąd siostrę i męża o uwolnienie. Jesienią 1883 opuściła szpital i zamieszkała w Krzesławicach, będąc jednak pod stałą opieką lekarską, a dwa lata później lekarz z Lwowa wystawił jej świadectwo zdrowia, które wysłała do Jana, aby uwolnił ją spod kurateli sądowej. Te przepychanki trwały jeszcze kilka lat, ostatecznie Matejko zgodził się wycofać sprawę, po szantażu Teodory, iż ta nie pojawi się na ślubie córki. Jan zmarł 1 listopada 1893 roku w obecności żony, która opiekowała się nim do końca. Trzy lata później dołączyła do niego.