Małgorzata Strzałkowska świętuje 30-lecie pracy twórczej. Choć poetką była od zawsze. Niemal od urodzenia. We wtorek w Multimedialnej Bibliotece dla Dzieci i Młodzieży przy ul. Tynieckiej 40A w Warszawie odbył się jej benefis. Pisarka, poetka i ilustratorka napisała ponad 150 książek. W tym m.in. „Leśnie głupki i coś”. Książkę zilustrowała sama, bo jak podkreśliła, tylko ona wiedziała, jak wyglądają jej bohaterowie.
„Wierszyki łamiące języki”, „Hocki-klocki dla każdego”, „Rym cym cym, rym cym cym, gdzieś mi z głowy uciekł rym”, „Gimnastyka dla języka”, seria „ABC… uczę się”, „Zielony i Nikt”, „Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy”. Strzałkowska zajmuje czołowe miejsce w polskiej literaturze dla dzieci. Jej poezję porównuje się do Gałczyńskiego, czy Fredry. Jest autorką bajek, piosenek i scenariuszy dla TVP1 (Jedyneczka, Budzik, Babcia Róża i Gryzelka). Współpracowała lub współpracuje z czasopismami: "Świerszczyk", "Dziecko", "Miś", "Pentliczek", "Ciuchcia", "Nasz Maks", "Skarb malucha". Jej wiersze, baśnie i opowiadania znajdują się w podręcznikach i antologiach, a książki – na Liście Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej. Za całokształt twórczości otrzymała w 2014 r. Medal Polskiej Sekcji IBBY. W 2016 roku otrzymała Srebrny Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis nadany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Oto fragment recenzji książki Małgorzaty Strzałkowskiej pt. „Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy” wydawnictwa Bajka, opublikowanej na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” w czerwcu 2014 r.
O książce „Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy” wydawnictwa Bajka prof. Jan Żaryn napisał: „książka ta jest darem dla wszystkich, którzy kochają Polskę”. My piszemy: to książka, która pomaga jeszcze bardziej nasz kraj pokochać. To pieśń, która powstała w najtrudniejszych dla Polaków czasach. Tych, w których Polska, po trzecim rozbiorze, zniknęła z mapy świata. Każde słowo było na wagę złota, czy może… narodu. Pieśń miała przywrócić to, co najważniejsze - nadzieję i dodać sił do walki o odzyskanie państwa! Skoro pomóc miał Bonaparte, a szturm miał iść od Włoch, to dlaczego śpiewamy: „przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę”, a nie odwrotnie? Bo trasa Legionów Dąbrowskiego miała prowadzić od południa, znad Adriatyku, na północ. „Wystarczy spojrzeć na mapę!” - czytamy w książce. I to jest wspaniałe. Autorka, Małgorzata Strzałkowska, rozwiązuje zagadki ukryte w tekście. Dlaczego „Czarniecki do Poznania wracał się przez morze”, skoro wrócił drogą lądową? Jak rozszyfrować słowa: „Już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakany”? Czy to możliwe, że to Basia była zapłakana, a nie jej ojciec? Prawdopodobnie. Analitycy twórczości Wybickiego w ciekawy sposób tego dowodzą… Kim może być owa Basia? Rozszyfrowanie słów hymnu staje się prawdziwą przygodą. Ale nie tylko dla dzieci, które wiedzą o nim niewiele. W książce poza rozdziałem „Co każdy Polak o hymnie wiedzieć powinien” jest też część „Dla wnikliwych”. Poznajemy tu dwie zapomniane zwrotki pieśni. Przypominamy utwory, które pełniły w historii rolę polskiego hymnu narodowego. Co ciekawe, do książki dołączona jest płyta z dwoma unikatowymi nagraniami hymnu… O merytorycznej wartości książki świadczy choćby fakt, że prof. Żaryn w przedmowie pisze o tym, iż znaleźć tu można informacje nieznane nawet dla historyków, jak choćby o szczegółowych losach rękopisu „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech”: „Rękopis ten (…) został zdeponowany w berlińskim banku. Do dziś nie wiemy, co stało się z tym archiwum po wkroczeniu do miasta żołnierzy Armii Czerwonej”…
To książka naprawdę przepiękna, wciągająca i fascynująca. Choć mówi zaledwie o czterozwrotkowym dziele. Dziele, przy wykonywaniu którego: „stajemy na baczność, z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała. Mężczyźni zdejmują nakrycia głowy i zapinają marynarki. Nie rozmawiamy, nie jemy, nie żujemy gumy…”
A zatem - do hymnu! A zaraz potem, do księgarni!