Mija właśnie sto pięćdziesiąt lat od urodzin Stanisława Wyspiańskiego. Genialny artysta, malarz, dramatopisarz, poeta, czuły dyrygent duszy polskiej, nie doczekał wolnej Ojczyzny. Ale śnił o niej. Jego sny, jego słowa ubierane w doskonałe rytmy, zapisywały się w duszach Polaków marzących o chwili, gdy Rzeczpospolita zmartwychwstanie. Na kilka lat przed śmiercią Wyspiański spotkał się ze Stefanem Żeromskim i Józefem Piłsudskim. Wsparł wówczas sprawę polską.
Jan Rogowski, brat matki Wyspiańskiego, miał jeszcze przed urodzeniem się Stasia, widzenie. Był rok 1863, trwało Powstanie Styczniowe. Sąsiad Rogowskich – Herut – przed wyruszeniem do walki z Moskalami, zajechał saniami pod dom, by się pożegnać. Przyglądał się temu młodziutki Janek. Nagle ujrzał zjawę – ni to anioła ni ducha śmierci. Zemdlał z wrażenia, musiano go długo cucić. Na jednym z ostatnich rysunków Wyspiańskiego widzimy go, jak leży przytulony z żoną w łóżku, a nad nimi pochyla się… Anioł Śmierci. Cała rodzina Rogowskich, począwszy od teścia malarza, aż po wuja Adama, który za udział w styczniowej rebelii został zesłany na Sybir, była rodziną silnie patriotyczną – ów „gen” polskiej, narodowej wrażliwości musiała przekazać Stasiowi matka.
Uwolniony Król-Duch
Wyspiański urodził się 15 stycznia 1869 r., w rodzinie artysty rzeźbiarza Franciszka Wyspiańskiego i wspomnianej już Marii z Rogowskich. Dzieciństwo nie składało się z samych szczęśliwych chwil, chociaż po sprzedaży kamienicy Wyspiańscy przenieśli się pod sam Wawel, to wcale nie żyło im się łatwo. Nie dość, że wokół panowała bieda, a ojciec zaglądał zbyt często do kielicha, to jeszcze swoje znamię odcisnęła ich „rodzinna” choroba – gruźlica. Maria Wyspiańskiego zmarła, gdy Staś miał siedem lat. Dla niego i dla brata Tadeusza musiał być to prawdziwy wstrząs – obaj zresztą czuwali przy łóżku mamy aż do jej ostatnich chwil.
Jest jeszcze jedno wydarzenie związane z rokiem narodzin Wyspiańskiego, które ma wymiar symboliczny – to otwarcie grobu króla Kazimierza Wielkiego. Na znakomitym obrazie Matejki widać wnętrze jakby „od środka”: kości i czaszka, korona są na pierwszym planie, na drugim zaciekawieni robotnicy zaglądają do grobu przyświecając sobie pochodnią. Staś miał kilka miesięcy, gdy w połowie 1869 r. w końcu przystąpiono do prac renowacyjnych. Owo otwarcie grobowca – które takie wrażenie uczyniło na Matejce – czyż nie było swego rodzaju wypuszczeniem „Króla-Ducha” uwięzionego w sarkofagu, ducha anielskiego, który muśnięciem skrzydła pobudził do życia twórczą wenę Wyspiańskiego?
Cały artykuł Tomasza Łysiaka można przeczytać w najnowszym tygodniku Gazeta Polska