Mickiewicz urodził się właśnie w wigilię – 24 grudnia 1798 roku. Podobno kiedy Mikołaj i Barbara Mickiewiczowie byli w drodze do Nowogródka, przyszedł czas rozwiązania. Jak głosiła rodzinna legenda przeniesiono matkę przyszłego poety do przydrożnej karczmy, w której ponoć nie było nawet stołu. Mikołaj Mickiewicz wyjął więc z bagażu wielką księgę z dziełami Ignacego Krasickiego i z niej zrobił łóżeczko dla synka.
W związku z urodzinami, zawsze na Wigilię ciągnęły do Mickiewicza tłumy gości z życzeniami. Tak wspominała ten dzień Maria, najstarsza córka wieszcza:
Dzień ten w takie wprawiał mnie wzruszenie, że całą noc przepędzałam prawie w gorączce. Rano szliśmy do ojca składać życzenia i podarki. Później zaczynała się cała procesja przyjaciół i znajomych, która przez cały dzień trwała bez przystanku. Wieczorem, na stole sianem zasłanym, ukazywała się kucja, na nitce spuszczonej u sufitu wisiała gwiazdka z opłatka i kolebka, które ojciec sam przygotowywał i przesuwały się z wielką nieraz trudnością pod dozorem mamy sporządzone tradycyjne potrawy. W ostatnich latach, ku wielkiej satysfakcji ojca, znalazła się nawet Żydówka polska, która przychodziła ugotować szczupaka po żydowsku. (…)Dawała się nagle słyszeć za drzwiami kolęda W żłobie leży, któż pobieży, której ojciec z widocznym rozrzewnieniem słuchał, półgłosem wtórując ulubionej pieśni, która w nas tyle wspomnień budziła.
Jedną z najniezwyklejszych Wigilii przeżył Juliusz Słowacki w Ziemi Świętej. Opisał swe przeżycia w podróżnym pamiętniku:
Byłem w Betlejem. O 12-ej dzwon i śpiewy różnych wiar jak ptaki zbudzone w gniazdach… O 2-giej w nocy ksiądz rodak wyszedł z Mszą na intencję Kuzynki naszej…
Dodać trzeba, że słowo „Kuzynka” oznaczało Polskę. W 1837 roku Słowacki był 24 grudnia we Florencji.
Dawnym zwyczajem wyciągnąłem źdźbło siana spod obrusa i wyciągnąłem je bez kwiatka. Pani domu, widząc moje zasmucenie, ofiarowała się, że mi drugie wyciągnie, jakoż dobyła mi źdźbło krótkie bardzo nie z kwiatkiem, ale z kłosem na końcu. […] Dni moje będą krótkie, ale kłos zostanie po nich…