Filmowa opowieść o Johnie Ronaldzie Reuelu Tolkienie nie jest dosłowną biografią tego wybitnego brytyjskiego pisarza. Reżyser Dome Karukoski zastosował kilka skrótów, ale to pozwoliło mu na uwypuklenie najistotniejszych wątków, które miały wpływ na życie i twórczość autora „Hobbita” i „Władcy pierścieni”. To wzruszający, liryczny film o braterstwie, miłości i pasjach, a zarazem traktat o pięknie i mocy słowa.
"Tolkien” ukazuje kluczowe lata życia młodego pisarza, przyszłej ikony literatury fantasy. Reżyser jedynie skrótowo przedstawia dzieciństwo Tolkiena, ale od pierwszych scen wyraźnie zaznacza – te krajobrazy, miejsca i sytuacje, z którymi zetknął się pisarz, były ogromną inspiracją dla jego twórczości. J.R.R. Tolkien w wieku 4 lat został osierocony przez ojca. Wiele ciepła i miłości doświadczył od matki, która zaraziła go pasją do literatury. Niestety ukochana matka umarła, gdy miał 12 lat. Razem z bratem, dzięki wsparciu księdza Francisa Morgana, trafił do szkoły z internatem, gdzie odnalazł przyjaźń i artystyczną inspirację wśród innych podobnych sobie indywidualistów. Geoffrey Bache Smith, Robert Q. Gilson i Christopher Wiseman, z którymi założył T.C.B.S. (czyli Tea Club – Barrovian Society, nieformalne stowarzyszenie, którego członkowie spotykali się na Barrow’s Street, aby wspólnie podyskutować o sztuce i pasjach) to pierwowzory bohaterów „Władcy pierścieni”. Niezwykłe relacje między przyjaciółmi (braterstwo po grób) odnajdujemy później na kartach sagi rozgrywającej się w mitycznym świecie Śródziemia.
W trylogii jest też przeniesienie scen i wydarzeń, które głęboko dotknęły młodego Tolkiena podczas I wojny światowej. Pisarz uczestniczył w najbardziej krwawej bitwie – pod Sommą, która pochłonęła ponad milion ofiar. Twórcy filmu świetnie oddają sceny, w których Tolkien zmaga się z doświadczeniem śmierci wielu dzielnych żołnierzy, w tym dwóch swoich przyjaciół. Są duchy wojowników, koszmarni najeźdźcy, piekielny ogień, ale jest tam też (uwaga!) Chrystus na krzyżu. Wiara była bowiem dla pisarza bardzo ważna i twórcy filmu nie pominęli tego aspektu.
„Tolkien” to również opowieść o pięknej, bezwarunkowej miłości do Edith Bratt, a także wyjątkowy traktat o słowie. Reżyser Dome Karukoski oraz scenarzyści David Gleeson i Stephen Beresford nie żałują widzom rozważań nad pięknem języka. Fenomenalne są sceny, gdy Tolkien rozmawia w kawiarni z Edith, akcentując w różny sposób słowo „salador” lub gdy z profesorem Josephem Wrightem dyskutuje nad istotą słów. „Czymże jest słowo bez znaczenia?” – zastanawiają się bohaterowie. Twórcy filmu bez wątpienia składają tym obrazem hołd Tolkienowi. Polecam produkcję nie tylko miłośnikom „Hobbita” i „Władcy pierścieni”, lecz także tym, którzy chcą zobaczyć piękną, pełną pasji opowieść o tym, co w życiu najważniejsze.