- Procedury zabezpieczające wrażliwe dane powstawały kilka dekad temu. W tym czasie nauka nie stała w miejscu. Technologie teleinformacyjne, biotechnologie rozwinęły się niebywale i z danymi zbieranymi dzisiaj, a chronionymi zabezpieczeniami sprzed dekad, można spowodować wiele zła – mówi Mariusz Gawryś, reżyser filmu "Sługi wojny", w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie".
Film „Sługi wojny” dotyka bardzo istotnej tematyki bioterroryzmu. Scenariusz Pana i Macieja Strzembosza porusza wątek oddawania próbek DNA w niepowołane ręce. Jak mówi „Sambor” (Piotr Stramowski): „Oficjalnie, legalnie i w pełnym słońcu”. A one mogą być wykorzystane w każdym celu. Do dywersji, do wrobienia kogoś w gwałt czy zabójstwo… Myślę, że wielu widzów dopiero dowie się o tych zagrożeniach z filmu „Sługi wojny”. Scenariusz z życia wzięty?
Film otwiera plansza, że osoby, instytucje i fabuła są fikcyjne. Ale problem jest. O sprawie słyszałem wcześniej, ale dopiero z materiałów dziennikarskich dowiedziałem się o jej skali i kulisach. W „Dzienniku Gazecie Prawnej” dziennikarka Magdalena Rigamonti opisała historię legalnego zbierania danych genetycznych polskich żołnierzy, pograniczników, celników, BOR-owców, policjantów i przekazania do niemieckiego banku danych. Zaczęliśmy drążyć temat i dotarliśmy do informacji, które uświadomiły nam, jak bardzo to, co już się wydarzyło, może być niebezpieczne. Na tej podstawie stworzyliśmy fikcyjną historię fabularną z obszaru bioterroryzmu. Przede wszystkim zadaliśmy sobie pytanie: a co by było, gdyby próbki z DNA nie zostały po wykorzystaniu medycznym zniszczone?! Oczywiście nie jesteśmy za tym, aby zniechęcać ludzi do oddawania szpiku, ale za tym, by państwo dbało o zabezpieczenie danych dawców.
Podobnie jest z innymi wrażliwymi danymi, które za darmo udostępniamy. Dajmy na to odciski palców, którymi uruchamiamy telefony czy komputery podłączone do sieci. Pamiętam te sceny w starych kryminałach, jak detektyw zbierał odcisk palca, przyklejając taśmę klejącą na szklankę (śmiech). Teraz to o wiele prostsze…
Tak, to prawda. Procedury zabezpieczające wrażliwe dane powstawały kilka dekad temu. W tym czasie nauka nie stała w miejscu. Technologie teleinformacyjne, biotechnologie rozwinęły się niebywale i z danymi zbieranymi dzisiaj, a chronionymi zabezpieczeniami sprzed dekad, można spowodować wiele zła.
Bohaterzy filmu to duet policjantów. Ona i on. Patrząc na dzisiejsze kino akcji, kobiety lubią wcielać się już nie tyle w role dziewczyn z „Bonda” w szykownych sukienkach, co w samego... Bonda (śmiech). Czy to znak naszych czasów?
Nie czuję się odpowiedzialny za znaki naszych czasów (śmiech). Odczuwałem jednak od dłuższego czasu przesycenie nadobecnością mężczyzn w kinie (szczególnie w kinie polskim). Ciągle te same twarze, te same nazwiska. Tęskniłem za żeńskimi bohaterkami. Poza tym praca z kobietami jest dla mnie ciekawsza, bardziej inspirująca.
„Sługi wojny” od 21 sierpnia w kinach
MARIUSZ GAWRYŚ – reżyser i scenarzysta, absolwent Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy, laureat nagrody za debiut reżyserski na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, nagrody za scenariusz na festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie oraz Nagrody Publiczności na festiwalu Kołobrzeg Suspense Film Festival za film „Sługi boże”. Jest też autorem scenariusza m.in. do filmów „Egzekutor” i „Sztuka masażu”.