Odnalezione zostały szczątki osób zamordowanych przez Niemców w latach 1942-1944 w więzieniu karno-śledczym w Pomiechówku. Znaleziono także łuski od amunicji niemieckiej z okresu drugiej wojny. Prace pozwoliły na zweryfikowanie błędnych informacji na temat fortu. Powszechnie uznawano porośnięte drzewami wyniesienie ternu na lewym dziedzińcu za mogiłę zbiorową ofiar. Miejscowa ludność urządziła tam prowizoryczne miejsce pamięci. Tymczasem badania archeologiczne wykazały, że w tym miejscu znajdują się jedynie fundamenty budynku gospodarczego jeszcze sprzed I wojny światowej i nie ma żadnych pochówków. Dalsze etapy prac planowane są na lata 2020-2021.
Prace realizowane przez Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa rozpoczęły się w ub. roku, udało się wówczas podczas pierwszego etapu prac ekshumować szczątki 57 ofiar, które zostały pominięte w czasie ekshumacji w latach 1945 i 1948. Spoczywały w dołach, w które zostały wrzucone przez niemieckich morderców. Pierwszy etap prac zakończył się 14 grudnia.
Na placu wewnątrz fortu nie było śniegu, tylko żółty piasek. Widoczne były kupki popiołu ze spalonych ciał ludzkich. Prawie na całym placu płytko zakopane były zwłoki ludzkie. W wielu miejscach wystawały z ziemi ręce, nogi, gdzie indziej plecy lub też inne części ubrania. W jednej z izb na środku sufitu był odbity krwawy ślad człowieka. Od tego kształtu były ślady ściekającej krwi…
– tak w lutym 1945 r., w relacji Ireny Fałkowskiej-Iglickiej, żony Mateusza Falkowskiego, zamordowanego w Pomiechówku komendanta AK na powiat płocki, wyglądał obóz.