Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Strachy na Lachy w nowej odsłonie, ale z fasonem. RECENZJA

„Przechodzień o wschodzie” to powrót Strachów Na Lachy po czteroletniej przerwie. I choć piosenki króla rodzimego punk rocka jeszcze nigdy nie brzmiały tak nostalgicznie, to trudno również takiej wersji \"Grabaża\" nie kupić.

"Grabaż" i jego ekipa stawiają na garść metafizycznych rozważań, okraszoną wyraźnymi nawiązaniami do elektroniki
"Grabaż" i jego ekipa stawiają na garść metafizycznych rozważań, okraszoną wyraźnymi nawiązaniami do elektroniki
Adam Polański/Facebook

Co się z nami stało? Ilu z nas poszło w ciemność? Ilu z nas nie poznaję? - zapytuje Krzysztof "Grabaż" Grabowski w najnowszym albumie Strachów Na Lachy. Już ostatnia płyta pt. „!TO!” zwiastowała koniec ery Grabaża jakiego znamy, a najnowszy krążek jest spełnieniem tego proroctwa. Co nie znaczy, że nowa, bardziej nostalgiczna, pełna refleksyjnych wyznań odsłona Strachów pozbawiona jest uroku. 

Nadal znajdziemy tu sporo gitary i głośnej perkusji w rytmie ska – jak w otwierającym krążek energetycznym kawałku „Co się z nami stało”, „Katastrofie szczęścia” czy promujących wydawnictwo „Twoich motylkach” (choć tu już słychać wyraźną inspirację elektroniką). Duże wrażenie robi utwór „Nie zakochuj się w wietrze” przywodzący na myśl czasy największej świetności zespołu, podobnie jak „Krótki sznur” (na wskroś erotyczny, potrafi przyprawić o rumieńce, podobnie jak kiedyś w 2003 r. słynna „Raissa” - znana szerzej jako „Chodź ze mną do łóżka”).

A jednak z albumu przebija pewien rodzaj refleksyjności, która nie każdemu zdeklarowanemu fanowi Strachów Na Lachy może przypaść do gustu. Wokalista wyznaje, że przyjaźń to dziś rzadkość (jak w szczerym i osobistym „Nazywam się Grabowski”), i że właściwie czas jego pokolenia bezpowrotnie przeminął (Nie ma dla nas miejsca/W żadnej katastrofie szczęścia/Nie siedzimy w samolocie/ Nie na prezydenckich miejscach – śpiewa Grabowski). W pewnym momencie zwraca się nawet do Absolutu – najpierw za pośrednictwem, w urokliwej piosence „Matka Boska”, potem w nawiązującym do tytułu krążka „Przechodniu w ogrodzie”: Wszystko zapisane jest/ W niewyraźny szum/ Czy mnie uchronisz Panie?/ Gdy przyjdzie po mnie tłum.

„Przechodzień o wschodzie” może okazać się albumem trudnym do przyjęcia dla kogoś, kto ceni w twórczości Strachów Na Lachy ich beztroskę i pogodę. Tym razem "Grabaż" i jego ekipa stawiają na garść metafizycznych rozważań, okraszoną wyraźnymi nawiązaniami do elektroniki. Przy pierwszym odsłuchaniu, taka nowa odsłona zespołu może zniechęcać, ale albumowi warto dać szansę. Bo chyba na tym właśnie polega geniusz "Grabaża" – że w tak samo urokliwy sposób potrafi pisać o seksie i marności życia.
 

Płyta "Przechodzień o wschodzie" trafiła do sprzedaży w piątek 29 września 2017 roku.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl

Magdalena Jakoniuk