Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Rycerz Niepodległej. Dodatek historyczny w tygodniku GP poświęcony sylwetce rotmistrza Pileckiego

W 70. rocznicę śmierci rotmistrza (pośmiertnie mianowanego w 2013 r. do stopnia pułkownika), który zginął zastrzelony strzałem w tył głowy 25 maja 1948 r., przywołujemy na łamach specjalnego dodatku tę wspaniałą postać. Pilecki był wierny temu, co przekazały w spadku poprzednie pokolenie. Odważnie stawił czoło najtrudniejszym wyzwaniom: jako ochotnik poszedł do KL Auschwitz, by organizować tam ruch oporu i sporządzić raport o Zagładzie, raport, który był jednym z dowodów zbrodni niemieckich, które Polska ukazała światu. Po zakończeniu wojny Witold Pilecki nadal nie ustawał w walce o naszą Ojczyznę. Został zgładzony za wierność zasadom i za wierność Rzeczpospolitej. Cześć Jego Pamięci! – pisze w edytorialu szef działu historia GP Tomasz Łysiak.

\"\"

W dodatku przeczytamy m.in. artykuł Piotra Dmitrowicza „947 dni niemieckim w piekle KL Auschwitz” o zorganizowaniu przez Pileckiego konspiracji w niemieckim obozie koncentracyjnym i o „Raporcie Witolda”.

O tym, co było podstawą działalności i głównym motywem dostania się do Auschwitz tak pisał Pilecki: „W tym czasie zasadniczym zadaniem było założenie organizacji wojskowej w celu: podtrzymania kolegów na duchu przez dostarczanie i rozpowszechnianie wiadomości z zewnątrz, zorganizowanie w miarę możliwości dożywiania i rozdzielania bielizny wśród zorganizowanych, przekazywanie wiadomości na zewnątrz, oraz jako uwieńczenie wszystkiego przygotowanie oddziałów własnych do opanowania obozu, gdy nadejdzie nakaz chwili w postaci rozkazu zrzucenia tu broni lub desantu”. Z wszystkich tych zadań rotmistrz wywiązywał się znakomicie. Już w listopadzie przez zwolnionego z obozu więźnia, członka konspiracji, posłał pierwszy meldunek opisujący warunki obozowe. Wiadomość trafiła na biurko komendanta głównego ZWZ gen. Stefana „Grota” Roweckiego i następnie przesłana została do Londynu. W kolejnych miesiącach rotmistrz wysyłał następne meldunki. Było to zadanie niezwykle niebezpieczne, należało znaleźć człowieka twardego i pewnego, by w czasie ewentualnego aresztowania nie zdradził i nie naraził całej siatki na zdemaskowanie. Formowanie obozowej konspiracji rozpoczął Pilecki w grudniu 1940 r., a więc dwa miesiące po tym, jak trafił do obozu. Wtedy właśnie powstała tak zwana pierwsza „piątka”. Strukturę oparł na swoich doświadczeniach wyniesionych z Tajnej Armii Polskiej – podziemnej organizacji, do której należał od początku niemieckiej okupacji. Tak pisał o tym w swoim raporcie: „Każda z tych piątek nie wiedziała o istnieniu innych piątek, sądziła, że jest szczytem organizacji i rozwijała się tak szeroko, jak suma zdolności i energii jej członków na to pozwalały. Robiłem to przez ostrożność, żeby ewentualna wpadka jednej piątki nie pociągnęła za sobą piątki sąsiedniej. W przyszłości piątki w szerokiej rozbudowie zaczęły się stykać i wzajemnie wyczuwać. Wtedy nieraz przychodzili do mnie koledzy z meldunkiem – Wiesz tu się kryje jeszcze jakaś organizacja – Uspokajałem, że to nie powinno ich obchodzić".

\"\"

Tomasz Łysiak pisze o dzieciństwie i latach młodości Witolda Pileckiego:

Na razie założył w Orle drużynę harcerską, która potem wzięła udział w akcji uwalniania więźniów politycznych z niewoli. To właśnie młody Pilecki, wraz ze swymi harcerzami, przeprowadził atak na rosyjski magazyn wojskowy w 1918 r. Chcieli zaciągnąć się do korpusu Dowbor-Muśnickiego, więc w  magazynie zdobyli umundurowanie i wycofali się ostrzeliwani przez bolszewickie straże. Pilecki w wstąpił do P.O.W., a także oddziałów Samoobrony Litwy i Białorusi. Brał udział w walkach wyswobadzających miasto z rąk niemieckich. Już wtedy bił się z komunistami, zdobywając ich posterunek w mieście. To był chrzest bojowy dla „plutonowego-harcerza”. Potem brał udział w walkach nad Niemnem i wreszcie wstąpił do Dywizjonu Jazdy Wileńskiej, który został przemianowany na 13 Pułk Ułanów. Czas służby wojskowej dzielił z obowiązkami szkolnymi w Gimnazjum Lelewela w Wilnie. A potem walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Gdy kilku żołnierzy kompanii harcerskiej przez nieuwagę zasnęło na linii, z której polskie oddziały się wycofały, Pilecki na ochotnika zgłosił się, aby ich uratować. Właściwie w tym jednym odruchu młodzieńca, który dopiero wkracza w dorosłość – jest już zapowiedź wszystkiego, co będzie później: ułańskiej służby, walki w obronie Polski w roku 1939, wejścia do KL Auschwitz, udziału w  powstaniu warszawskim czy wreszcie w podziemiu antykomunistycznym. Gdy rycerz został wykuty, nie mógł działać inaczej.

\"\"

W artykule prof. Tomasza Panfila można przeczytać o najstraszniejszych chwilach rotmistrza – aresztowaniu, śledztwie, torturach.

Żołnierze wolnej Polski: konspiratorzy lat okupacji, partyzanci lasów Wileńszczyzny, obrońcy zamojskich wsi, powstańcy Warszawy – tak bardzo tęsknili za wolnością. Tak bardzo nienawidzili najpierw czarnej nazistowskiej śmierci, a potem czerwonej komunistycznej zarazy, że mimo lat walki, cierpienia i poniewierki, gotowi byli pójść na kolejną wojnę. Gotowi byli zapomnieć o cynicznej zdradzie Francji, zaprzaństwie Anglii, bezdusznym pragmatyzmie Ameryki i stanąć raz jeszcze u boku dwulicowych aliantów w walce przeciwko Związkowi Sowieckiemu. „Laluś”, „Podkowa”, „Bartek”, „Zapora” oraz setki i tysiące innych podejmowali próby przedostania się na Zachód, tam, gdzie w bezradnej niemocy stacjonowały Polskie Siły Zbrojne. „Wszyscy nie mogą wyjechać” – powiedział jednak pewien człowiek. Człowiek, który niegdyś na ochotnika poszedł do Auschwitz, który potem uciekł z tego ziemskiego piekła, człowiek, który zobaczywszy ziemię obiecaną, powrócił do rzeczywistości, przy której oświęcimskie piekło zdało mu się igraszką.

\"\"

 



Źródło: tygodnik GP. Historia

#rotmistrz Pilecki #Tomasz Łysiak #dodatek GP

Magdalena Łysiak