Maria Klementyna Sobieska piękna, mądra, wykształcona i pełna uroku, była jedną z najlepszych partii XVIII-wiecznej Europy. Sława jej dziadka i jego głośne zwycięstwo nad Turkami były jeszcze wciąż żywe. Nic dziwnego, że Sobiescy mieli ogromne ambicje, dlatego też gdy zjawił się w ich pałacu w Oławie Charles Wogan, zaufany doradca Jakuba Edwarda Stuarta, pretendenta do tronów Anglii, Irlandii i Szkocji, uznawany za prawowitego króla przez papieża i władcę Francji Ludwika XIV, nie zwlekali z decyzją i zgodzili się na małżeństwo swej 16-letniej córki.
Maria Klementyna wyruszyła z matką w podróż do Włoch, i choć Wogan zalecał dyskrecję, nie został wysłuchany. Panie rozgłosiły co prawda, iż jadą na pielgrzymkę do Loreto, ale oczywiście w Anglii, która nie chciała Stuarta na tronie, nie dano wiary. Szpiedzy z Londynu dwoili się i troili po całej Europie, a dyplomatom angielskim udało się skłonić do pomocy Karola VI Habsburga. We wrześniu 1718 roku Sobieskie zostały uwięzione w zamku Ambras pod Innsbruckiem. Jednak już od czasów Jadwigi Andegaweńskiej, która by dostać się do ukochanego porąbała drzwi toporem, wiadomo, że jak kobieta chce się spotkać z narzeczonym to nic jej nie powstrzyma. Również Klementyna nie dała sobie w kaszę dmuchać. Ułożono plan ucieczki i go zrealizowano. Jednym małym powozem przez Passo di Brennero, Bressanone i Rovereto dojechano w kwietniu do Państwa Kościelnego (nieco później Charles Wogan spisał swe dokładne sprawozdanie z owej ucieczki dla królowej Francji Marii Leszczyńskiej). Najpierw zatrzymano się w Bolonii, gdzie 9 maja 1719 roku, Maria Klementyna Sobieska została per procura żoną Jakuba, reprezentowanego podczas ceremonii przez Jamesa Murraya. Stamtąd towarzystwo udało się do Rzymu. Autorka książki „Ostatni Stuartowie” tak opisała pierwsze dni wnuczki Sobieskiego w Wiecznym Mieście: „Klementyna zamieszkała w Rzymie w klasztorze urszulanek, w wytwornych apartamentach urządzonych na zlecenie papieża. Nazajutrz po jej przyjeździe Klemens XI przysłał jej wspaniałe śniadanie, które przydźwigało 52 kuchcików. Zaczęły się wizyty.(…) Papież polecił wybić na jej cześć medal, na którym Klementyna przedstawiona jest jako bogini powożąca kwadrygą, a po drugiej stronie znajduje się napis: FORTUNAM CAUSAMQUE SEQUOR».(…) Honory spadły także na oswobodzicieli. Senat rzymski 15 czerwca 1719 roku przyjął ich na Kapitolu przy dźwiękach starożytnych rzymskich trąb, a hrabia Ippolito Albani, prezydent senatu, w podniosłej mowie do ludu rzymskiego wychwalał cnoty księżniczki Sobieskiej i męstwo jej obrońców. Podobny zaszczyt spotykał dotąd tylko koronowane głowy”.
Wreszcie pod koniec sierpnia Klementyna dostaje list od męża, w którym ten prosi ją o przybycie do Montefiascone nad jeziorem Bolsena. Tam po raz pierwszy małżonkowie spotkają się i dopełniają między sobą sakramentu. Przez kolejne dwa miesiące młoda para bawi się na balach i zwiedza okolicę. Wracają do Rzymu, a tam w grudniu 1720 roku rodzi się Karol Edward, który zostanie potem bohaterem narodowym Szkocji, przewodząc powstańcom w 1745 roku. Pierworodny zostaje ochrzczony w Palazzo Vescovile w Montefiascone, z którym wiązano tak miłe wspomnienia. Niestety szybko dochodzi do rozdźwięku między małżonkami, historycy do końca nie są pewni, czy już wówczas objawiała się choroba psychiczna Klementyny czy też to właśnie niezrozumienie w małżeństwie ją do niej doprowadziły. Jedno jest pewne – niemal cała Europa stanęła w tym konflikcie po stronie wnuczki Sobieskiego. Kobieta skarżyła się w listach do ojca o nieodpowiednie traktowanie, wyjechała nawet sama na jakiś czas do Lukki i Albano. Po namowach najbliższych wróciła do Rzymu i znów zaszła w ciążę. W marcu 1725 roku przyszedł na świat ich drugi syn – Henryk Benedykt, diuk Yorku, ale te narodziny królowa przypłaciła depresją poporodową. W tym stanie znów uciekła do Albano, skąd słała rozpaczliwe listy. W utrzymaniu jej równowagi psychicznej nie pomógł fakt, że wokół Jakuba pełno było dziwnych postaci, którym on ufał, a którzy skutecznie skłócali małżonków, wreszcie zajęli się też opieką nad synami Stuartów, nakłaniano by starszego wychować w wierze protestanckiej. Maria zamknęła się na dwa lata w klasztorze Santa Cecilia w Rzymie, gdzie dnie spędzała na modlitwach i umartwianiach. Nawet królowie Hiszpanii byli tym przerażeni i upominali Jakuba Edwarda. Wreszcie rolę mediatora zaczął pełnić sam papież i jego namowom, by wrócić do męża, Klementyna uległa. W 1727 roku opuściła klasztor i udała się do swego pałacu, ale nie była już tą samą osobą. Całkowicie wycofała się ze „światowego życia”, modlitwy i wyniszczający post – tylko to ją podtrzymywało na duchu. Czasem cały jej posiłek w ciągu dnia to była filiżanka kawy lub bulionu. Rzym huczał od plotek o jej postępującym szaleństwie. W czerwcu 1734 roku pojawiły się poważne oznaki choroby, organizm był wycieńczony, ale Maria konsekwentnie odmawiała jakiegokolwiek leczenia. Zmarła 18 stycznia 1735 roku.
Jej ciało zostało na mocy specjalnego przywileju zabalsamowane przez papieskiego lekarza, a następnie ubrane w habit i welon dominikański. Złożono je w trzech trumnach: z drzewa cyprysowego, ołowiu i drzewa kasztanowego. Maria Klementyna Sobieska spoczęła w podziemiach Bazyliki św. Piotra, jako jedna z czterech kobiet. Jej młodszy syn został kardynałem, starszy walczył o niepodległość Szkocji. Obaj nigdy nie odzyskali tronu Anglii. Spoczęli naprzeciw grobowca matki jako ostatni Stuartowie.