W piątek ukaże się album „Bystanders” postrockowej grupy Besides. Osiem utworów instrumentalnych inspirowanych jest historiami więźniów Auschwitz i losami mieszkańców okolicznych ziem, żyjących w cieniu obozu podczas II wojny światowej.
W serii amerykańskiej sagi filmowej o superbohaterach „X-Men” („Apocalypse” i „Pierwsza klasa”) są wstrząsające wątki, kiedy kilkuletni Magneto trafia do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Dlaczego piszę o tej produkcji? Bo muzyka z płyty „Bystanders” jest tak obrazowa, tak mocna i działająca na emocje, że spokojnie mogłaby się znaleźć jako dźwiękowy podkład do wspomnianych wyżej scen filmowych. A może do czarno-białej animacji opowiadającej o wydarzeniach z Auschwitz lub – tylko podpowiadam – do którejś z powstających właśnie ekranizacji losów rotmistrza Pileckiego.
Na krążku znalazło się osiem niesamowitych kompozycji. Zaczyna się od „Intro”, które jakby przez mgłę wprowadza słuchaczy za zasłonę płaczu. Mocniejsze uderzenia są niczym zamykająca się brama z napisem „Arbeit macht frei”, zza której nie ma już odwrotu.
Kolejny utwór „Ich bin wieder da!” inspirowany jest historią pierwszego transportu więźniów do obozu Auschwitz i jest jak burza, która czasem cichnie, by za chwilę wrócić mocniejsza i silniejsza. Piękne są następne kompozycje: „For Hanna”, „Touch of red widow”, „Kids”, „Last Lullaby” czy opowiedziana na końcu muzyczna historia świątecznego drzewka.
Członkowie Besides, którzy pochodzą z Brzeszcz (okolice Oświęcimia), po prostu czują ten temat. Na płytę przelali swoje emocje i włożyli w nią kawał serca. Udowodnili też, że czasem nie trzeba słów, wystarczą dźwięki.