Od 1947 roku nie udało się stworzyć państwu polskiemu czegoś podobnego - mówił o przygotowanym przez Niemcy raporcie dot. reparacji wojennych poseł pis Arkadiusz Mularczyk. Dokument zawiera informacje gospodarcze m.in. dotyczące strat gospodarczych, osobowych, czy dóbr kultury. Jak dodał były szef zespołu ds. reparacji "decyzja o jego opublikowaniu zależy od decyzji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego"
We wtorek premier Mateusz Morawiecki wziął udział w spotkaniu w sprawie raportu o polskich stratach wojennych, który został przygotowany przez Zespół Parlamentarny ds. Reparacji. Rozmowy dotyczyły także Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego. W rozmowie z Mularczyk przyznał, że raport spotkał się z pozytywną opinią premiera, a szef rządu podziękował ekspertom za prace nad nim, bo - jak podkreśla poseł - "od 1947 roku nie udało się państwu polskiemu nic takiego stworzyć, co byłoby raportem".
"Prób szacowania strat było kilka i - z wyjątkiem raportu z 1947 roku - nie udało się żadnemu rządowi ani za czasów Polski komunistycznej, ani po 1989 roku przygotować takiego raportu" - dodał Mularczyk.
Raport zespołu zawiera informacje m.in. dotyczące strat gospodarczych, osobowych, dóbr kultury, dzieł sztuki i spraw społecznych.
"Raport zostanie także uzupełniony m.in. o syntetyczny opis historyczny okupacji sowieckiej, jej skutków po wojnie, a także zaktualizowany" - mówi polityk PiS. "Pojawił się także nowy element - album, który będzie zawierał kilkaset do tysiąca zdjęć związanych z okupacją niemiecką"
- podkreślił Mularczyk.
Poseł PiS wskazał ponadto, że raport zespołu ma duży ciężar informacyjny zarówno dla relacji polsko-niemieckich, ale także dla Europy. "Jego publikacja zależy od decyzji politycznych władz Prawa i Sprawiedliwości, pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego" - zaznaczył.
W ocenie Mularczyka, "pewną kontynuacją pracy związanych z raportem będzie Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego, który został powołany w grudniu, a który rozpocznie działalność od stycznia".
"Celem Instytutu jest poszerzenie tych prac, które rozpoczął raportem zespół, m.in. poprzez inicjowanie i prowadzenie badań naukowych zmierzających do kompleksowego opisania skutków II wojny światowej, przede wszystkim dla Rzeczypospolitej, ale też dla Europy Środkowo-Wschodniej, podjęcie współpracy międzynarodowych w zakresie badań historycznych nad skutkami II wojny światowej, podjęcie działań edukacyjnych, popularyzatorskich w kraju i zagranicą, organizowanie konferencji międzynarodowych oraz prowadzenie działalności wydawniczej i dokumentacyjnej"
- powiedział.
Wskazał ponadto, że Instytut będzie promował tę tematykę w świecie naukowym poprzez system programów stypendialnych. "Ta problematyka była kompletnie zaniechana i zaniedbana przez całe lata. Niestety w ostatnim czasie jest niewiele publikacji krajowych dotyczących II wojny światowej, jej skutków i konsekwencji gospodarczych, społecznych i państwowych" - dodał i podkreślił, że brak tego tematu w przestrzeni publicznej sprawia, że jest on nieznany np. Niemcom, którzy - jak zaznacza Mularczyk - "uważają, że się rozliczyli z Polską i nie mają już żadnych zobowiązań".
Mularczyk pytany, czy będzie zaangażowany w prace Instytutu, odpowiedział, że chciałby być w nie zaangażowany. "Decyzja o moim zaangażowaniu będzie zależała od pana premiera" - zastrzegł.
"Prace Instytutu w pewien sposób muszą się wiązać z raportem, który jest największym dziełem w tym obszarze i musi być on prezentowany i promowany w Polsce i na świecie" - powiedział poseł PiS.