Patrzę na jego zdjęcie – idzie w mundurze 2 korpusu rzymską ulicą. Rok 1945. To już po Monte Cassino, po uprzednim piekle w sowieckim łagrze, po całym szlaku z żołnierzami Andersa. Obok cytat z „Zapisków z martwego domu” Dostojewskiego, ze słowami o „innym świecie”. Mam Herlinga–Grudzińskiego na poczesnym miejscu w swojej duchowej bibliotece arcydzieł, zbiorze książek, które odcisnęły tak silne piętno na duszy, że mogę je na nowo „odczytywać”, przypominać sobie klimat czy sceny, nawet bez sięgania po realne woluminy.
Wróg komunizmu
Gustaw Herling–Grudziński urodził się 20 maja 1919 roku w Kielcach. Był sympatykiem PPS-u, a gdy wybuchła wojna bardzo szybko zaangażował się w działalność podziemną i niepodległościową. Gdy w marcu 1940 roku usiłował z Grodna przedostać się na Litwę wpadł w ręce NKWD – „przemytnicy” okazali się być towarzyszami sowieckiej bezpieki w przebraniu. Został skazany na pięć lat GUŁAG-u. Jego szlak więzienny wiódł przez miasta Witebsk, Leningrad, Wołogdę, aż do łagru w Jercewie. To właśnie te doświadczenia miały się stać kanwą dla porażającej opowieści z „Innego świata”. Ale też chyba czymś więcej – ukształtowały Herlinga-Grudzińskiego jako zdecydowanego wroga komunizmu. I to chyba, jeśli popatrzeć na całokształt jego dokonań literackich i pamiętnikarskich, zdaje się być cechą dominującą, to dało mu impuls do patrzenia na świat z perspektywy człowieka, który na własnej skórze doświadczył „dobrodziejstw” systemu leninowsko-stalinowskiego. Pisarza, który w łagrze protestował za pomocą wyniszczającej głodówki, z piekła wyrwał – podobnie jak tysiące innych Polaków – układ Sikorski-Majski. 20 stycznia 1942 roku młody Gustaw został zwolniony z obozu i dołączył do armii gen. Andersa. Przeszedł szlak z 2. Korpusem i walczył pod Monte–Cassino, za co potem został odznaczony orderem Virtuti Militari.
Polak z Neapolu
Po wojnie zaczął się dla niego kolejny, bardzo długi etap życia emigracyjnego. Najpierw był Londyn, a potem, gdy w 1952 roku jego żona Krystyna popełniła samobójstwo, przeniósł się do Neapolu. W mieście tym mieszkał do śmierci. Partenopejski wątek w życiu pisarza zaowocował także genialnymi utworami, które wyrastały dzięki tej perspektywie, uzyskanej dzięki życiu w tak wyjątkowym miejscu, jakim jest stolica Kampanii. Kto kiedykolwiek był w Neapolu, ten wie, że miasto to jest zjawiskiem wyjątkowym i całkiem różnym od reszty włoskich regionów. Ta mieszanka kulturowa, bieda przemieszana z dumą, feudalna historia wielu wieków, wpływ różnych potęg i wreszcie nawet sam dialekt, który jest de facto odrębnym językiem – powodują, że ten, kto tam żyje, staje się mieszkańcem jakiegoś „innego świata”, przechadza się ulicami „miasta-wyspy”, mieszka w swego rodzaju wieży odciętej od świata przez swoją wyjątkowość, endemiczność, hermetyczność. „Cud”, „Dżuma w Neapolu” czy „Książę Niezłomny” – to literackie wykwity talentu wyrosłe znów z doświadczeń osobistych: od łagrów po życie codzienne w Neapolu i obserwowanie zniewolonej ojczyzny z oddali.
Cały artykuł Tomasza Łysiaka o Gustawie Herlingu-Grudzińskim można przeczytać w tygodniku GP.