Dzięki projektowi Archiwum Pełne Pamięci w zbiorach IPN znalazło się już 2208 kolekcji. To ponad 950 metrów bieżących materiałów. Około 25 % tych zbiorów pochodzi z zagranicy. Nie są to wyłącznie dokumenty papierowe, ale także materiały audiowizualne, fotografie oraz różnego rodzaju artefakty, takie jak mundury, odznaczenia, sztandary, elementy uzbrojenia, powielacze. Wielkość darowizn jest bardzo różna. Są takie, które ważą kilkadziesiąt ton lub mierzą 100 metrów, ale są i takie, które składają się z kilku, kilkunastu dokumentów czy zdjęć, a czasem nawet jednej karty. Z Australii otrzymaliśmy niewielkich rozmiarów plastikową teczkę, a w niej, wśród nielicznych innych archiwaliów, wyjątkowy skarb: list napisany 29 listopada 1939 r. w Kozielsku. Jak się okazało, była to ostatnia korespondencja ppor. rez. Włodzimierza Łancuckiego do żony Heleny i syna Krzysztofa, którzy w kwietniu 1940 r. zostali deportowani do Kazachstanu. Ta niepozorna kartka papieru jako jedyna pamiątka po mężu i ojcu, towarzyszył im w wędrówce przez Azję i Afrykę do Melbourne, gdzie znaleźli nowy dom. W 2017 r. Kazimierz Łańcucki przekazał go do zbiorów IPN.
W lipcu 2018 r. z Kalifornii do Warszawy przyleciał Christopher Bik wraz z córką Kristiną, aby przekazać do Archiwum IPN dokumenty, zdjęcia i pamiętnik napisany przez jego matkę, Wandę Barbarę, w latach 1939–1947. Jest to wyjątkowy zapis czasu wojny widzianej oczami nastolatki. Pełen emocji, lęku, smutku, bólu, ale też radości i wzruszeń.
Wspomnienia nastolatki z Wołynia
Basia była dziewczynką niezwykle utalentowaną. Nie tylko potrafiła znakomicie opisywać otaczający ją świat, oddać emocje, jakie jej towarzyszyły, ale także pięknie rysowała. Na kartach swojego pamiętnika pisała:
Dnia 8 maja [1945 r.] świat cały oblały fale radości. Niemcy skapitulowały, lecz dla nas, Polaków, nie był to żar uciechy, dla nas nie nadszedł jeszcze kres tułaczki. (…) O tak, koniec wojny, powrót do kraju i szczęście. Już prędko, prędko ziszczą się nasze marzenia. (…) Bezdomni, samotni ludzie – Polacy! Nasz los znów jest w rękach innych ludzi. (…) Gdzieś tam, może już niedaleko, jest wyspa – cudownie zielona wyspa zwana Anglią, która ma być naszym nowym domem. Anglio – Wielka Brytanio! Proszę, powitaj nas! Nie obciążamy cię z wyboru. Kiedyś sami mieliśmy dom. Nasz własny – i zwał się on Polską. (…) Czy kiedykolwiek wrócę do swojego kraju? (…)Rosjanie zabrali nasze domy. (...) Czy którekolwiek z nas znajdzie miejsce spoczynku we własnej ziemi? Tam, gdzie płaczące wierzby pochylą się nad naszymi grobami?