Posążek Wenus z Willendorfu, znaleziony w Austrii na początku XX wieku przez robotnika Johanna Verana, aż do czasów nam współczesnych pozostawał tajemnicą, wiązano ją ze społecznościami tradycji graweckiej. Bezcenna, zaledwie 11-centymetrowa, rzeźba nie była do tej pory badana, gdyż bano się ją uszkodzić. Już przy oczyszczaniu z ziemi bezpowrotnie usunięto czerwoną ochrę, którą była pomalowana. Rok temu dzięki nieinwazyjnej metodzie tomografii mikrokomputerowej udało się ustalić szczegóły związane z wykonaniem tej figurki.
Wiek Venus szacuje się na ok. 30 tys. lat, oglądać ją można w Muzeum Historii Naturalnej w Wiedniu. To symboliczne przedstawienie dorosłej kobiety, bez twarzy, ale za to z wyolbrzymionymi cechami płciowymi, wyraźnym otłuszczeniem brzucha i bioder, wielkimi piersiami i… misterną fryzurką. Figurka została wykonana z wapienia oolitowego, który nie występuje naturalnie w okolicach Willendorfu.
Dostępność tomografii mikrokomputerowej po raz pierwszy umożliwiła wykonanie trójwymiarowego zdjęcia radiologicznego figurki – o rozdzielczości zbliżonej do płytek cienkich w petrografii i mikroskopii – co otworzyło drogę do poznania budowy wewnętrznej surowca. Badacze odkryli, że kamień, z którego wykonano Wenus, składał się z warstw o różnej gęstości z wtopionymi kawałkami muszli. Poszerzono zakres poszukiwań miejsca pochodzenia surowca – pobrano próbki wapienia oolitowego z całej Europy i porównano je z oryginalną figurką. Tylko w jednym przypadku materiał, z którego wykonano figurkę jest nie do odróżnienia od próbki – to wapień z Sega di Ala (bocznej doliny przy jeziorze Garda we Włoszech). Jak napisała Aleksandra Cetwińska w Archeowieściach:
Łowcy-zbieracze należący do kręgu graweckiego byli jednymi z pierwszych Homo sapiens w Europie. Zapewne podążali za zwierzyną przez rozległe tereny wzdłuż sieci dolin rzecznych. Z uwagi na tak duże ich rozprzestrzenienie na kontynencie, sięgające Ukrainy i południowej Rosji, badaczy zastanawia droga, jaką mogła pokonać figurka. Rozważono wiele możliwości, by finalnie znaleźć szlak liczący niemal 1000 km. Archeolodzy spekulują jednak, że nie była to szybka wycieczka, a raczej wielopokoleniowa misja, podczas której Wenus opiekowało się wielu patronów. Co oznacza, że totem ten musiał być bardzo cenny.