Temat reparacji wojennych dla Polski jest obecnie na językach całego świata. Opublikowanie raportu o stratach poniesionych przez Warszawę w czasie II wojny światowej wywołuje codziennie prawdziwe lawiny komentarzy - pozytywnych, jak i negatywnych. "Trzeba brać pod uwagę dobro kraju. A naszym najważniejszym celem jest teraz to, aby nie kłócić się z sąsiadami. Dobre układy są na wagę złota" - stwierdziła w rozmowie z "Wprost" Wanda Traczyk-Stawska, weteranka powstania warszawskiego, często biorąca udział w imprezach z udziałem polityków Platformy Obywatelskiej.
Po czwartkowej publikacji raportu o stratach wojennych, jakie Polska poniosła wskutek niemieckiej agresji w okresie drugiej wojny światowej, oczy świata skierowane są na Warszawę.
I choć obszerny dokument, nad którym pracowano przez kilka lat, jest bardzo dobrze udokumentowany, tamtejsi politycy - z kanclerzem Olafem Scholzem na czele - twierdzą, że sprawa reparacji jest już dawno zamknięta.
Co więcej, sympatyzując z Niemcami, wielu polityków polskiej opozycji uważa, że w całej tej sprawie nie chodzi o wypłatę odszkodowań. Ich zdaniem jest to "gra polityczna PiS-u".
"Wprost" opublikował dziś rozmowę z Wandą Traczyk-Stawską, jedną z weteranek powstania warszawskiego. Jej słowa - biorąc pod uwagę udział kobiety w Powstaniu - mogą nieco zdziwić opinię publiczną.
Traczyk-Stawską zapytano o stanowisko niemieckiego kanclerza, który stoi twardo przy przekonaniu, że temat reparacji został zakończony już dawno temu.
"Zgadzam się z Scholzem. Wiem, jak było – reparacje trafiły w ręce ZSRR, my nie dostaliśmy nic. Inną sprawą są odszkodowania dla osób wysłanych na przymusowe roboty do Niemiec oraz odszkodowania dla jeńców wojennych. Jako jeniec, też dostałam odszkodowanie"
- brzmiała odpowiedź.
O dziwo, legendarna weteranka stwierdziła, że jest oburzona zachowaniem polskiego rządu.
"Oburza mnie to, co robi PiS. Próba skłócenia nas z Niemcami, napuszczania nas na nich, jest taką bzdurą, że nie mieści się w głowie. Nikt jakoś nie pamięta, ile w czasie komuny zrobili dla nas Niemcy. Ja doskonale to pamiętam"
- mówiła dalej.
Dziennikarka portalu dopytywała kobietę, co ma myśli mówiąc, że "Niemcy dużo dla nas zrobili".
"Gdy groził nam stan wojenny, mieliśmy ciężką sytuację ekonomiczną, to Niemcy w pierwszej kolejności przysyłali nam paczki z żywnością i innymi potrzebnymi rzeczami"
- odparła.
Odpowiedź jest nieco kontrowersyjna z uwagi na to, że w okresie drugiej wojny światowej z rąk Niemców zginęły miliony Polaków. Paczki z żywnością zdaje się - nie są żadną rekompensatą w zestawieniu z taką dużą tragedią.
Prowadząca rozmowę przedstawiła również stanowisko rzecznika rządu - Piotra Mullera - który powiedział niedawno, że "rzekome zrzeczenie się reparacji od Niemiec w 1953 roku nie było skuteczne, nawet w myśl prawa PRL, bo Polska nie miała wówczas suwerennego rządu".
"To argument bezzasadny, bo fakty są inne. Trzeba brać pod uwagę dobro kraju. A naszym najważniejszym celem jest teraz to, aby nie kłócić się z sąsiadami"
- odpowiedziała Traczyk-Wstawska, dodając - "dobre układy są na wagę złota".
Warto przypomnieć w tym miejscu, że "psucie" relacji polsko-niemieckich nie jest winą Warszawy, a Berlina, który niejednokrotnie pokazał swoją niechęć wobec naszego kraju. Można wyliczyć tu chociażby przyczynianie się do blokowania KPO dla Polski czy niedotrzymanie obietnicy w sprawie przekazania Polsce czołgów Leopard 2.
Wywiad z weteranką, a właściwie jej wypowiedzi, skomentował na Twitterze jeden z polityków Solidarnej Polski - Dariusz Matecki.
"Pamiętamy Pani Wando, zamordowali kilka milionów Polaków, a Pani przyznali Krzyż Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec"
- napisał we wpisie.
Wanda Traczyk-Stawska o reparacjach: "Nikt nie pamięta, ile zrobili dla nas Niemcy"
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) September 7, 2022
Pamiętamy Pani Wando, zamordowali kilka milionów Polaków, a Pani przyznali Krzyż Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec.
Po co ktoś z takim życiorysem działa przeciw PL?