Pewien brytyjski prawnik, Charles Dawson, jak wielu ludzi XIX wieku, „bawił się” w archeologię na terenie Anglii. Kopał to tu, to tam, szukając pozostałości po dawnych wiekach, a także skamieniałości prehistorycznych zwierząt. Szybko zyskał rozgłos, kiedy odkopał trzy nieznane wcześniej gatunki roślin z okresu kredy, a także wiele zabytków z czasów rzymskich. Jak się później okazało wiele z tych artefaktów było zwykłymi podróbkami. Ale największe oszustwo było dopiero przygotowywane, oszustwo które zaszokowało i zakpiło ze świata nauki. Co ciekawe Dawson do końca zaprzeczał, że miał w tym jakikolwiek udział…
18 grudnia 1912 roku Charles Dawson i Artur Smith Woodward, kustosz działu geologii British Museum udali się na posiedzenie londyńskiego Towarzystwa Geologicznego, gdzie ogłosili, że znaleźli brakujące ogniwo ewolucji między małpą a człowiekiem. Dowodem miała być czaszka hominida, którą odnaleźli w wykopaliskach przy wiosce Piltdown w hrabstwie Sussex. Oczywiście wybuchła niemała sensacja – bezpośredniego potwierdzenia dzieł Darwina szukało wielu, sądzono iż gatunek taki powinien być miksem człowieka i małpy. Czaszka z Piltdown miała ludzką czaszkę i małpią szczękę.
Gazety krzyczały nagłówkami o brakującym ogniwie, a Dawson z Woodwardem wrócili na miejsce wykopalisk. Dołączył do nich jezuita Pierre Teilhard de Chardin, który wkrótce znalazł kieł, którego nie było w czaszce. Dwa lata później w tym samym miejscu wykopano narzędzia z kości słoniowej, a potem kolejnego „człowieka z Piltdown”. Przez prawie pół wieku znalezisko było uznawane przez świat nauki, opisywane w opracowaniach i książkach antropologicznych. Wreszcie w latach 40-ych rozpoczęto szczegółowe badania, które doprowadziły do kolejnego zwrotu akcji – 21 listopada 1953 roku ogłoszono, że bez wątpienia człowiek z Piltdown to oszustwo. Fragment czaszki pochodził z ludzkiego szkieletu z czasów średniowiecza, żuchwa licząca lat ok. 500 należała do orangutana z Borneo, ząb zaś był szympansi. Całość złożono i wymoczono w roztworze żelaza i kwasu, kły spiłowano.
I tak najsłynniejsze odkrycie stało się najsłynniejszym oszustwem. Teraz rozpoczęto poszukiwania sprawców. Pierwszy trop prowadził oczywiście do Dawsona, który już przecież wcześniej fałszował swoje znaleziska, choć niektórzy twierdzili, że padł on ofiarą oszusta-dowcipnisia. Na liście podejrzanych znalazł się ów jezuita od kła, a także sir Arthur Conan Doyle. W 1975 roku, w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, odnaleziono skrzyneczkę Martina Hintona, pracownika muzeum, w której znajdowały się kości ludzkie spreparowane „metodą” z Piltdown. Podobno Hinton widząc szaleństwo jakie ogarnęło cały świat naukowy, wolał nie ujawniać swego oszustwa. W 2003 roku Muzeum Historii Naturalnej uczciło historię człowieka z Piltdown wystawą w 50. rocznicę odkrycia tego oszustwa.