Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Chłopski bohater spod Racławic

Podczas bitwy pod Racławicami, 4 kwietnia 1794 roku, chłop Wojciech Bartosz zdobył rosyjskie działo gasząc lont swoją czapką. Kilka dni później Tadeusz Kościuszko mianował go chorążym Grenadierów Krakowskich. Bartosz został powołany do wojska na mocy uchwały Komisji Porządkowej Województwa Krakowskiego z 25 marca 1794, która nakazywała „ażeby każde miasto, miasteczko i wsie z 5 dymów jednego człowieka młodego, zdrowego i czerstwego, w 3 dniach od odebrania niniejszego listu okólnego z bronią, to jest z karabinem z kilku ładunkami, albo piką 11 stóp długą [ok. 3,28 m] i z siekierą, ubranego po wieśniacku, jak pospolicie wieśniacy na wsi chodzą, dostawiona [...] Ażeby każdy z tychże uzbrojonych ludzi miał czapkę, koszul dwie, buty dobre, płachtę, czyli grube prześcieradła z dwóch brytów, żeby był opatrzony sucharami na dni 6 i żeby miał dany lenung [czyli żołd] w pieniądzach na jeden miesiąc, tj. 15 złp”.

Wojtek Bartosz Głowacki na czele kosynierów
Wojtek Bartosz Głowacki na czele kosynierów
Pocztówka wydana nakładem gminy Lwów

Komisja wprowadziła też nową broń, chcąc jak najszybciej uzbroić chłopów. Była to kosa osadzona na długim kiju (2,4 m), stąd oddziały chłopskie zaczęto zwać kosynierami. Pierwszy raz wzięły one udział w walce właśnie pod Racławicami.  Co ciekawe, rosyjski dowódca Tormasow główną rolę w bitwie wyznaczył artylerii. Jednak kosynierzy wysłani do zdobycia dział przez Kościuszkę, przeprowadzili tak błyskawiczny atak, że bateria zdążyła oddać tylko jedną salwę. Pierwszą armatę zdobył Wojciech Bartosz. Za męstwo i odwagę okazaną w walce, ale i dla zachęcenia innych chłopów do udziału w powstaniu, Naczelnik mianował go chorążym świeżo utworzonych Grenadierów Krakowskich. W związku z nominacją na oficera zmianie uległo również jego nazwisko, z chłopskiego Bartosz na Głowacki. Wojciech zwolniony został z poddaństwa i otrzymał w dziedziczne posiadanie zamieszkiwaną przez siebie zagrodę.

Głowacki został śmiertelnie ranny podczas bitwy pod Szczekocinami. Prawdopodobnie spoczął przy kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Kielcach (obecnie jest to katedra). Miejsce pochówku upamiętnia płyta nagrobna.Uznaje się, iż śmierć nastąpiła między 6 a 9 czerwca 1794 roku. Według towarzyszy z pola bitwy, Dominika Paprockiego z Polikarpic i Jana Sadowskiego z Polanowic, zginął on „śmiertelnie plejzerowany” na polu bitwy. Według innej, bardziej prawdopodobnej tezy, Głowacki zmarł w wyniku odniesionych ran, w lazarecie między Małogoszczem a Kielcami. Proboszcz kościoła NMP w Kielcach zanotował w księdze zmarłych:

Dnia tego pogrzebano 7 wojskowych z miłosierdzia (za darmo), pomiędzy nimi niejakiego Głowackiego.

 

Ks. Władysław Siarkowski w książce „Groby kościoła N. Marii Panny w Kielcach...” napisał:

W kaplicy na cmentarzu zwanym Ogrójcem znajduje się grób, w którym spoczywały przez kilkanaście lat zwłoki Bartosza Głowackiego, zwanego Kumem spod Racławic, zmarłego w szpitalu kieleckim 9 czerwca 1794 r. Zwłoki te następnie wydobyto i pochowano na cmentarzu kościelnym (katedralnym) między dwoma wiązami po prawej stronie kościoła, obierając za punkt fronton główny i drzwi wielkie kościoła.

Z kolei wdowa po inżynierze Teraszkiewiczu ofiarowała kościołowi różaniec i krzyż stanowiące własność śp. Bartosza Głowackiego, wraz z następującym oświadczeniem:

W 1870 przy restauracji katedry kieleckiej i pod nią grobów biskupich, odrestaurowano również i Ogrójec przy katedrze. Ojciec mój – Franciszek Pantoczek (...) pamiętając z opowiadania ojca swego, a dziadka mego – Szymona Pantoczka, dawnego i stałego mieszkańca Kielc, że Wojciech Bartosz Głowacki, ciężko ranny w czasie cofania się Tadeusza Kościuszki spod Szczekocin do Małogoszczy przesłany był do Kielc, wkrótce zmarł i pochowany został w Kielcach w Ogrójcu koło kościoła katedralnego w skromnej chłopskiej trumnie, pomalowanej żółtą lubryką, zapragnął przekonać się, czy opowiadania te zgodne są z rzeczywistością, znalazł tam skromną, prostą trumnę, malowaną żółtą lubryką, po otwarciu której ukazały się zasuszone zwłoki, ubrane w chłopską sukmanę, gęsto pokrytą ciemnymi plamami (zacieki od krwi z ran); ręce, owinięte różańcem, złożone były na piersiach. Różaniec ten z krzyżem i przywartym doń kawałkiem sukmany, ojciec mój wziął sobie na pamiątkę.

 

Podczas jubileuszu 10-lecia Niepodległości, 11 listopada 1928 roku, na kieleckim cmentarzu katedralnym umieszczono tablicę pamiątkową, w zachodnim rogu cmentarza, z napisem: „Ś.P. Wojciech Bartosz – Głowacki, bohater spod Racławic”.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Bitwa pod Racławicami #Bartosz Głowacki #kosynierzy #Tadeusz Kościuszko

Magdalena Łysiak