Dwa tygodnie po aresztowaniu „Anoda” popełnił samobójstwo. Tak przynajmniej twierdziła Bezpieka. Powiedziano rodzicom, zresztą dopiero 1 marca, że Rodowicz wyskoczył z okna pokoju znajdującego się na czwartym piętrze. Służby w tajemnicy przewiozły jego ciało na Powązki i pochowały w bezimiennym grobie. Na szczęście miejsce pochówku zdradził rodzinie grabarz, dzięki czemu można było przenieść trumnę „Anody” do grobu rodzinnego. W ekshumacji uczestniczyła dr Anna Rodowiczowa. Zbadała ciało i nie stwierdziła złamań czy uszkodzeń głowy, których można się było spodziewać po upadku z wysokiego piętra. Zauważyła natomiast za uchem strużkę zaschniętej krwi… i okrągły, niewielki otwór.
fot. IPN
Harcerz Szarych Szeregów
Jan Rodowicz urodził się 7 marca 1923 roku w Warszawie. Uczył się w Batorym, był też członkiem 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego tzw. Pomarańczarni.
Po wrześniu 1939 roku przeszedł do konspiracji jako harcerz w Szarych Szeregach. Uczestniczył w akcjach Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. Ukończył też kurs Wielkiej Dywersji. Brał udział w akcji pod Arsenałem, w odbiciu więźniów pod Celestynowem, w likwidacji posterunku Grenzschutz w Sieczychach, w wykolejeniu niemieckiego pociągu, w wysadzeniu przepustu kolejowego pod Rogoźnem koło Przeworska.
„Palił się do działania” – tak opowiadali jego bliscy. Czas działania ponadludzkiego nadszedł 1 sierpnia 1944 roku. Kiedy wybuchło Powstanie pożegnał się z rodzicami i ruszył na punkt zbiórki, na Wolę. Był zastępcą dowódcy 3. plutonu „Felek” 2. kompanii „Rudy” Batalionu „Zośka”. Jego chłopcy walczyli m.in. o Cmentarz Ewangelicki. Dziewiątego dnia został ciężko ranny podczas ataku na szkołę przy ul. Spokojnej „Niemiec zauważył schodzącego schodami Janka Rodowicza Anodę. Padł strzał, Janek upadł. Byłem pół piętra wyżej i usłyszałem niesłychany łomot padającego człowieka. Kiedy dobiegłem na dół zobaczyłem, że to Janek. Ściągnąłem go na dół do naszych sanitariuszy” – opowiadał po wojnie Stanisław Sieradzki „Świst”. „Anoda” miał przestrzelone płuco, ale w szpitalu nie wytrzymał długo. Jak tylko poczuł się lepiej ruszył do dalszej walki.
Po upadku Starówki bił się na Czerniakowie, gdzie ponownie został ranny. Nocą z 17 na 18 września żołnierze armii Berlinga przewieźli go pontonem przez Wisłę na Pragę. W Aninie był operowany. Przeżył.
fot. IPN
Kwatera batalionu „Zośka”
„Dobrze, że ta wojna się kończy. Nareszcie zabierzemy się do uczciwej roboty, bo czasem łatwiej walczyć niż normalnie pracować i żyć – mówił „Anoda” kolegom. Podobno uwielbiał się bawić, dużo tańczył, uprawiał sporty. Ale jednocześnie zajmował się ekshumacjami i pogrzebami poległych towarzyszy broni. To dzięki niemu na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, powstała kwatera batalionu „Zośka”, z charakterystycznymi brzozowymi krzyżami. Mimo studiów, które kochał, wymarzonej architektury, działał w ramach tzw. drugiej konspiracji, współpracował z Henrykiem Kozłowskim „Kmitą” w akcjach propagandowych przeciwko reżimowi komunistycznemu.
Zajmował się też spisywaniem list poległych i zaginionych żołnierzy „Zośki”, współtworzył archiwum batalionu. „Olbrzymią zasługą Janka Rodowicza było nakłanianie nas, byłych „zośkowców”, do spisywania wspomnień z wojennej przeszłości oraz odszukiwania i zabezpieczania wszelkich materiałów historycznych na temat naszego batalionu. To Jankowi „Anodzie” zawdzięczać będzie polska historia, że na półkach księgarskich znalazło się pięć wydań „Pamiętników żołnierzy Baonu Zośka” – mówił Stanisław Sieradzki „Świst”.
Jan Rodowicz chciał odbudowywać Warszawę, podnieść miasto z gruzów, był zakochany. Jego bohaterskie życie przerwali kaci reżimu komunistycznego. Kiedy umierał miał 26 lat…