Kto nie pamięta telewizyjnych seansów, w których Anatolij Kaszpirowski „leczył” miliony Polaków? Rosyjski psychiatra zaczynał jako jeżdżący po kołchozach specjalista od „numerów z hipnozą”, niedługo potem zahipnotyzował całą, dopiero co uwalniającą się z cienia Imperium Polskę.
Jakim cudem z honorami przyjmowali go Paulini na Jasnej Górze i Lech Wałęsa? Co o kondycji psychicznej Polek i Polaków mówi tamta nagła potrzeba masowych cudów? Gabriel Michalik, autor bestsellerowej biografii Danuty Szaflarskiej „Jej czas”, zabiera nas w Podróż od Ukrainy po Izrael, w trakcie której odsłania tajemnice „Czerwonego Maga”. To nie tylko brawurowa biografia kontrowersyjnego hipnotyzera i skutecznego negocjatora ratującego życie setek zakładników przetrzymywanych przez terrorystów. To również odkrywcze spojrzenie na wojnę z religią w epoce komunizmu i jej odrodzenie po rozpadzie ZSRR. A także na polską transformację i pogrążony w ideowym chaosie współczesny świat.
Anatolij Kaszpirowski żyje. Nie tylko w nas, we wstydliwej pamięci początków obecnej Polski. Żyje w jak najbardziej dosłownym sensie, i nadal czaruje. W salach Astany, Moskwy, Tel Awiwu i Nowego Jorku. Zaczarował, uwiódł również mnie.Ta książkę to opowieść o tym, jak wydobywałem się z uwiedzenia, i o tym, jak prowincjonalny psychiatra dorabiający do pensji seansami hipnozy po kołchozach wspiął się na same szczyty. O światopoglądzie naukowym skonfrontowanym z wiarą w magię. O Sowietach i o nas, podszytych Kaszpirowskim w większym stopniu niż się można spodziewać.
- mówi Gabriel Michalik.
Są takie momenty w dziejach, gdy najbardziej niewiarygodne rzeczy jawią się możliwymi. Taki był przełom lat 80 i 90, gdy Anatolij Kaszpirowski miał hipnotyzować i leczyć miliony przez telemost. Gabriel Michalik, podążając tropami ikony lat przełomu, snuje przy okazji fascynującą opowieść o tym, jak umowne bywa czasami to, co uchodzi za racjonalne, a co za magiczne. Jak to czasami bywa, prawdziwe wydarzenia okazują się ciekawsze od zjawisk nie z tej ziemi.
- pisze o książce Michalika Olga Drenda.