Początkowo „Alek” wyznaczył sobie czas akcji na dzień urodzin astronoma, czyli – 19 lutego. Los sprawił, że wyczyn ten udało się zrealizować już osiem dni wcześniej. Dawidowski – który przez kilka dni obserwował otoczenie pomnika, ruchy niemieckich żołnierzy, analizując możliwe sposoby i ewentualności swojej akcji – postanowił sprawdzić stopień przykręcenia tablicy.

Gdy okazało się, że śruby można usunąć gołymi rękami, nie zawahał się ani chwili. Tablica z głośnym hukiem upadła na chodnik, co jednak nie zwróciło uwagi ani nielicznych przechodniów, ani znajdującej się niedaleko komendy policji; wszystko tego poranka układało się Dawidowskiemu jak po sznurku. Dzielny harcerz przeciągnął zdobycz ważącą prawie sto kilogramów za róg pobliskiego budynku, gdzie przysypał ją śniegiem. Dwa dni później razem z dwoma towarzyszami przewieźli tablicę na sankach do kolejnej kryjówki.

Dawidowski, członek Grupy Małego Sabotażu „Wawer” pochwalony przez swoich przełożonych, ale jednocześnie otrzymał naganę za przeprowadzenie akcji bez powiadomienia i zgody dowództwa. Niecały tydzień po brawurowej akcji Niemcy skuli z powierzchni monumentu polski napis, na co „Alek” błyskawicznie zareagował, przywracając jego oryginalną treść za pomocą czarnej farby. Od tego czasu pomnik Kopernika zaczął być dokładnie obserwowany przez Niemców, którzy w odwecie za pojawiające się na nim polskie napisy, zlikwidowali pomnik Kilińskiego.
Reklama