Łukasz Ciepliński służył wraz z 62 Pułkiem Piechoty w Bydgoszczy w wojnie obronnej Polski, biorąc udział m.in. w bitwie nad Bzurą. Następnie przebił się przez Puszczę Kampinoską do oblężonej Warszawy. Za czyny podczas kampanii wrześniowej został uhonorowany przez gen. Tadeusza Kutrzebę orderem Virtuti Militari. Uczestniczył również w akcji „Burza”, a gdy tylko stało się jasne, że Związek Radziecki nie zamierza zgodzić się na wolną Polskę, zdecydował się rozpocząć razem ze swoimi oddziałami działalność konspiracyjną. Związał się ze Zrzeszeniem Wolność i Niezawisłość i został prezesem IV Zarządu Głównego, prowadząc akcje propagandowe i wywiadowcze. Podjął próbę odbicia więzionych przez NKWD czterystu żołnierzy Armii Krajowej.Aresztowano go 28 listopada 1947 r. Oficerowie UB, chcąc wydobyć niego zeznania, oszukali go. Stwierdzili, że gwarantują tzw. cichą amnestię dla wszystkich jego podkomendnych, jeśli ujawni istotne kontakty organizacyjne. Chcąc ratować ponad dwa tysiące członków organizacji konspiracyjnych, Ciepliński postanowił współpracować. Jednak gdy tylko zrozumiał, że haniebnie go okłamano, odmówił dalszej pomocy.
Przebywając w więzieniu, pisał grypsy, z których nieliczne udało się odnaleźć i odczytać, tak jak ten do żony:
W październiku 1950 r. odbyła się rozprawa Cieplińskiego, podczas której usłyszał pięciokrotny wyrok śmierci. Stojąc przed sądem, powiedział:Kochana Wisiu! Jeszcze żyję, chociaż są to prawdopodobnie już ostatnie dla mnie dni. Siedzę z oficerem gestapo. Oni otrzymują listy, a ja nie. A tak bardzo chciałbym otrzymać chociaż parę słów Twoją ręką napisanych (...). Ten ból składam u stóp Boga i Polski (...). Bogu dziękuję za to, że mogę umierać za Jego wiarę świętą, za moją Ojczyznę i za to, że dał mi taką żonę i wielkie szczęście rodzinne.
Reklama
Staję przed zarzutem zdrady narodu polskiego, a przecież już w młodości życie moje Polsce ofiarowałem i dla niej chciałem pracować. Dla mnie sprawa polska była największą świętością.