Dokładnie w tym samym czasie siły sowieckie – ok. 1,5 mln żołnierzy, ponad 6 tys. czołgów i ok. 1800 samolotów – przekraczały granicę naszego kraju. Dowództwo polskiej armii było zaskoczone i zdruzgotane, 17 września Polska otrzymała cios w plecy i było jasne, że nie damy rady działać skutecznie na dwóch frontach. W dodatku fatalny rozkaz Naczelnego Wodza mówiący o tym, aby z bolszewikami nie walczyć, spowodował zamieszanie w szeregach wojska. Jednak do wielu jednostek rozkaz ten nie dotarł, a w innych uznano go za jawną prowokację. Broniły się miasta – Wilno, Lwów, szczególnie krwawy bój stoczyło Grodno, na ulicach którego Rosjanie użyli cywilów jako żywych tarcz dla osłony swoich czołgów. Na Polesiu i Wołyniu walczyły Korpus Ochrony Pogranicza pod dowództwem gen. Wilhelma Orlika-Rueckemanna, pułk KOP „Sarny” pod ppłk. Nikodemem Sulikiem-Sarneckim, brygada KOP „Polesie” oraz jednostki „Kleck” i „Baranowicze”. W Kodziowcach pod Grodnem 101 pułk ułanów na kilka godzin związał przeważające siły sowieckie. Na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie z Sowietami walczyły oddziały KOP „Iwieniec", „Głębokie" i „Krasne”. Walki zarówno z Wehrmachtem, jak i z Armią Czerwoną toczyła dowodzona przez gen. Franciszka Kleeberga Samodzielna Grupa Operacyjna "Polesie", która jeszcze 30 września pokonała sowieckie oddziały pod Jabłonią i Milanowem.
W walkach z Armią Czerwoną zginęło ok. 2,5 tys. polskich żołnierzy, a ok. 20 tys. było rannych i zaginionych. Do niewoli sowieckiej dostało się ok. 250 tys. żołnierzy. 10 tys. oficerów zostało później zamordowanych w Katyniu, Ostaszkowie i Miednoje.
28 września w Moskwie Niemcy i Rosja dokonały korekty podziału terytorialnego ziem polskich. Granica pomiędzy ZSRS a III Rzeszą przebiegać miała odtąd wzdłuż linii rzek San-Bug-Narew-Pisa.
Reklama