Zbaraż był jedną z najnowocześniejszych twierdz tego okresu, jednak był też dość mały, z tego powodu obrońcy musieli okopać się przed jego murami. Na czele polskiej załogi stali regimentarze Andrzej Firlej i Stanisław Lanckoroński. Faktyczne dowództwo sprawował wojewoda ruski książę Jeremi Wiśniowiecki, do rodu którego Zbaraż należał.
Mimo olbrzymiej dysproporcji sił strona polska walczyła z nadludzką niemal determinacją i wytrwałością. Niestety już po kilkunastu dniach obrońcom zaczęło brakować jedzenia i wody pitnej, Kozacy wrzucali do wody zwłoki poległych. Zaczęto słać do Jana Kazimierza kolejnych posłańców, aby poinformować go o ciężkim położeniu w twierdzy zbaraskiej. Wszyscy ci dzielni ludzie zostali złapani, po czym wyłupiono im oczy i poobcinano ręce. Mimo tych strasznych kar zgłosił się kolejny ochotnik – towarzysz pancerny – Mikołaj Skrzetuski. W przebraniu chłopa przedarł się do króla, który osobiście stanął na czele 15-tysięcznej armii i wyruszył na odsiecz Zbarażowi. Został jednak zatrzymane przez Kozaków pod Zborowem i tam podpisano rozejm, dzięki któremu Chmielnicki zakończył oblężenie.
Postawa obrońców stała się wzorem dla Rzeczypospolitej i wzmocniła ducha w narodzie, a Mikołaj Skrzetuski zyskał nieśmiertelność ponad 200 lat później stając się pierwowzorem bohatera „Ogniem i mieczem”.
Reklama