Przed rocznicą poznańskiego czerwca IPN wydał komunikat o toczącym się od wielu lat śledztwie w sprawie przestępczych czynów funkcjonariuszy państwa komunistycznego podczas i w związku z tzw.
Nawet bardzo ostrożne wnioski wynikłe z zebranego materiału obligują do przyjęcia, że liczbę osób pokrzywdzonych w rozumieniu kodeksu postępowania karnego (zabici, ranni, zatrzymani, aresztowani, osoby, które bito i nad którymi znęcano się po zatrzymaniu i w trakcie przesłuchań) szacować należy, na co najmniej 1402. Składa się na nią: 50 zabitych osób cywilnych, co najmniej 239 rannych osób cywilnych oraz minimum 1113 zatrzymanych i aresztowanych.
Choć śledztwo trwa już z formalnego punktu widzenia stosunkowo długo, zauważyć trzeba, że na ponad 1400 aktualnie już przesłuchanych świadków tylko 68 z nich przesłuchano w latach 1991–1999, pozostali przesłuchani zostali w okresie 2001–2016.
Sporym zaskoczeniem jest ustalenie, że formalnie, na etatach w poznańskim Urzędzie ds. Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego figurowało wtedy aż około 700 osób! Natomiast w następnych dniach po Wydarzeniach oddelegowano do Poznania około 200 funkcjonariuszy UB z całego kraju i z różnego szczebla. Co ciekawe, delegowano też do Poznania 27 maszynistek i 10 kierowców. Wszyscy w/w mieli pomagać poznańskim funkcjonariuszom w wykonywaniu czynności związanych m.in. z zatrzymywaniem uczestników Wydarzeń i prowadzeniem przeciwko nim postępowań, których był kilkaset. (…) Poza zaskakująco dużą liczbą etatowych funkcjonariuszy i pracowników UB w Poznaniu uderza familijny charakter tej instytucji. Bardzo dużo było w niej np. małżeństw, co miało niewątpliwie na celu zapewnienie hermetyczności środowiska pracowników i funkcjonariuszy UB.