„Adria” – teraz lokal „tylko dla Niemców” – była miejscem spotkań gestapowców. Kryst miał za zadanie wejść do środka i zabić jak najwięcej żołnierzy wroga. Na zewnątrz ubezpieczało go dwóch kolegów z podziemia.
O akcji napisał „Biuletyn Informacyjny” AK:
Szedł wykonać zadanie z pełną świadomością tego, że zginie. Kierownictwo Walki Konspiracyjnej nie użyło bomby – tu bowiem nie chodziło o wytracenie Niemców bez wyboru. Chodziło o wyszukanie z pośród tłumu gości jedynie gestapowców i o ich uśmiercenie. Człowiek, który podejmował to zadanie wiedział, że z lokalu przepełnionego wojskowymi Niemcami żywym nie wyjdzie. W kieszeni ubrania miał pismo, zawiadamiające o powodach akcji, grożące wzmożonym odwetem jeśli bestialstwa gestapowskie nie ustaną.
Świadkiem akcji Krysta był włoski dziennikarz Alceo Valcini, który tak opisał to, co się wydarzyło:
W czasie, gdy piruety tancerki przyciągały uwagę publiczności, w środku sali, gdzie dawano program, usłyszałem strzał – najpierw jeden, potem drugi, trzeci, czwarty, piąty… O parę kroków ode mnie, po prawej stronie zrobił się zgiełk. Przewracano stoły, naczynia, stołki, butelki. Wycie i krzyki. Po kilku minutach grupa żołnierzy poruszonych do ostatnich granic utorowała sobie przejście wśród tłumu krzycząc: „Zamach” i trzymając rewolwery w ręku. Wysoki młodzieniec z twarzą zbroczoną krwią padł na ziemię, gdy rzucono w niego kilkoma krzesłami. To polski zamachowiec, patriota; zabił on w ciągu paru sekund dwóch oficerów i dwóch żołnierzy, strzelając zza marmurowej kolumny w kierunku centralnie ustawionego stołu, przy którym zazwyczaj zajmowały miejsca osobistości niemieckie […] Niemcy rzucili się na niego i zmasakrowali, bijąc flaszkami i stołkami. Przy mnie wyzionął ducha, w swym brązowym ubraniu, za obszernym jak na gruźlika. Zmarł, gdy agent gestapo usiłował wydobyć od niego jakąś tajemnicę.
Kryst zastrzelił wówczas trzech oficerów gestapo (według danych AK, w meldunku niemieckim jako ofiary wymieniono dwóch urzędników cywilnych gestapo i kaprala) oraz prawdopodobnie ranił dwóch innych. Na miejsce przybył natychmiast gubernator Warszawy gen. Ludwig Fischer, zabroniono gościom i obsłudze restauracji wychodzić dopóki wszyscy nie zostaną przesłuchani. Ciało „Alana" przewieziono do kostnicy, skąd zostało wykradzione przez żołnierzy AK. Pochowano go w bezimiennym grobie na Cmentarzu Wolskim.
Pośmiertnie odznaczony został Krzyżem Walecznych.