Mija 78 lat od chwili, gdy władze ZSRS podjęły decyzję o rozstrzelaniu polskich jeńców wojennych obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. 5 marca 1940 r. Biuro Polityczne KC WKP(b) postanowiło przychylić się do wniosku ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrientija Berii, który proponował, aby sprawy jeńców zostały rozpatrzone w trybie specjalnym „z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie”.
Badaczka zbrodni katyńskiej prof. Natalia Lebiediewa powiedziała PAP, że nieoficjalnie była to oczywiście inicjatywa i decyzja (Józefa) Stalina. W wydanej przez rosyjskie Stowarzyszenie Memoriał księdze „Zabitych w Katyniu” mowa jest o „zabitych na mocy decyzji Biura Politycznego KC WKP(b), za wiedzą i z inicjatywy bezpośrednio Stalina, przy akceptacji całego Biura Politycznego, co zrealizowano w ciągu półtora miesiąca”.
W obozach dla jeńców wojennych NKWD ZSRS i w więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi w chwili obecnej znajduje się duża liczba byłych oficerów armii polskiej, byłych pracowników policji polskiej i organów wywiadu, członków nacjonalistycznych, kontrrewolucyjnych partii, członków ujawnionych kontrrewolucyjnych organizacji powstańczych, uciekinierów i in. Wszyscy są zatwardziałymi wrogami władzy sowieckiej, pełnymi nienawiści do ustroju sowieckiego.
– pisał Beria do Stalina.
Relacjonował też, że w obozach na terenach Ukrainy i Białorusi „przetrzymywanych jest ogółem 18 632 aresztowanych (wśród nich 10 685 Polaków)”.
Na piśmie Berii aprobujące podpisy złożyli: Stalin jako sekretarz generalny WKP(b), komisarz obrony Kliment Woroszyłow, komisarz spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow, komisarz handlu zagranicznego Anastas Mikojan. „Kalinin – za, Kaganowicz – za” głosił odręczny dopisek Stalina; Michaił Kalinin był przewodniczącym Rady Najwyższej ZSRS, Łazar Kaganowicz - wiceprzewodniczącym Rady Komisarzy Ludowych.
Wraz z zatwierdzeniem przez Biuro Polityczne pisma Berii rozpoczęły się – jak mówi prof. Lebiediewa - „bachanalia śmierci”.
Likwidacja obozu w Kozielsku rozpoczęła się 3 kwietnia, dwa dni później – obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Na mocy decyzji z 5 marca NKWD wymordowało także około 7300 Polaków z więzień na terenach Ukrainy i Białorusi.
Prof. Lebiediewa była jednym z tych historyków rosyjskich, którzy zaczęli prowadzić badania nad zbrodnią katyńską, zanim jeszcze w Moskwie przyznano oficjalnie – w 1990 roku – że za zbrodnię odpowiadała strona sowiecka. Badaczka ocenia, że los polskich jeńców rozstrzygnął się po 20 lutego 1940 roku i wcześniej nie było decyzji o egzekucji. Zwraca uwagę, że 27 lutego Beria spotkał się ze Stalinem, po czym pojawiła się pierwsza wersja notatka Berii, datowana na 29 lutego.
Gdyby nie to spotkanie Berii ze Stalinem 27 lutego, to sądzę, że oczywiście by ich zesłano gdzieś, do oddalonych obozów, gdzieś na Syberię. Możliwe, że nie rozstrzelano by ich.
– mówi prof. Lebiediewa.
Jej zdaniem decyzja Stalina była nagła i mogła być związana z jego ocenami dotyczącymi ewentualności wystąpienia Wielkiej Brytanii i Francji przeciwko ZSRS i udziału Polaków w hipotetycznym konflikcie. „Tę wersję (motywu decyzji o egzekucji), popiera bardzo niewiele osób” – przyznaje prof. Lebiediewa. Zastrzega, że takie uzasadnienie „w żadnej mierze nie usprawiedliwia” decyzji Stalina. „To była straszna zbrodnia” – podkreśla.
Jak przypomina, o tym, jak przebiegały egzekucje polskich jeńców wiadomo z opisu szefa obwodowego zarządu NKWD w Kalininie (ówczesna nazwa Tweru) Dmitrija Tokariewa. W 1991 roku złożył on zeznania w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej, szczegółowo opisując, jak jeńców wyprowadzano, strzelano im w tył głowy, wynoszono ciała i wywożono. Relacja Tokariewa dotyczyła ponad 6 tysięcy jeńców obozu w Ostaszkowie, których mordowano w gmachu NKWD w Kalininie, a chowano w Miednoje.
Zdaniem prof. Lebiediewej obecnie większość społeczeństwa rosyjskiego „przyjęła do świadomości”, że sprawcą zbrodni katyńskiej był reżim stalinowski.
Oczywiście, są ludzie, którzy w ogóle zaprzeczają, byśmy robili cokolwiek złego; taka świadomość hurrapatriotyczna istnieje w pewnych kręgach, szczególnie mało wykształconych.
– zastrzega.
Swoje badania dotyczące zbrodni katyńskiej prof. Lebiediewa rozpoczęła pod koniec lat 80. XX wieku. W archiwach dotarła do dokumentów 136. Batalionu Ochrony Wewnętrznej NKWD, odpowiedzialnego za konwojowanie jeńców obozu w Kozielsku.
Na pytanie, co czuła odkrywając informacje o tym, co naprawdę się wydarzyło w Katyniu, prof. Lebiediewa powiedziała:
Czuć można tylko jedno: boleść wobec ofiar. Poczucie powinności, żeby powiedzieć prawdę na ten temat i żeby odkryć tę prawdę.