Założycielami tego nietypowego przedsięwzięcia przy ul. Nowy Świat 57 w Warszawie, byli Tadeusz Raabe, Jan Lechoń, Antoni Słonimski i Julian Tuwim. Dekoracje wnętrza wykonali Romuald Kamil Witkowski i Aleksander Świdwiński. Kawiarnia miała realizować ideały nowej sztuki nawołującej do zburzenia muru między poetami a zwykłymi ludźmi. „Założeniem naszym było stworzenie bezpośredniego kontaktu poety z ulicą, żadnego wyobcowania od tego szarego, przelewającego się przez Nowy Świat tłumu” – mówił Tadeusz Raabe.
Wychowani na literaturze niepodległościowej, z głębokim wzruszeniem patrzyliśmy na okrągłą pieczątkę z orłem polskim, która czerniła się na pozwoleniu otwarcia kawiarni poetów, wydanym przez podporucznika Felsztyńskiego, oficera Placu Wojsk Polskich w Warszawie.
– pisał po latach Antoni Słonimski.
Otwarcie poprzedziła kampania reklamowa. Wydrukowano ulotki, które były rozrzucane w innych kawiarniach oraz w teatrach.
Rodacy! Robotnicy! Dzieci! Starcy! Kobiety! Inteligenci i pisarze dramatyczni dnia 29 listopada w piątek o godzinie 19 wieczór odbywa się pierwsza warszawska kawiarnia poetów „Pod Pikadorem”. Sumienie młodej Warszawy artystycznej! Wielka Kwatera Głównej Armii Zbawienia Polski od całej współczesnej literatury ojczystej. Codziennie od 9–11 wielki turniej poetów, muzyków i malarzy.
MŁODZI ARTYŚCI WARSZAWSCY, ŁĄCZCIE SIĘ!!!
Samoobrona materialna poetów przed wyzyskiem wydawców, dyrektorów teatrów i t.p. kabaretów,
WOLNA ESTRADA!!!
Precz z Teatrem ROZMAITOŚCI i z LOURSEM,
Precz z Tow. ZACHĘTY SZTUK PIĘKNYCH.
Precz z FILHARMONIĄ i „STYLOWYM”.
Niech żyje wejście za 5 marek „POD PICADORA”.
Niech żyje Komitet Wykonawczy KAWIARNI POETÓW!
Niech żyje LESZEK SERAFINOWICZ!
Niech żyje ANTONI SŁONIMSKI!
Niech żyje JULIAN TUWIM!
Stworzono specjalny cennik. Wejście kosztowało 5 marek. Ponadto można było opłacić bezpośredni kontakt z artystami wyszczególniony w następujący sposób:
Poeci z „Pod Picadora” udzielają w przerwach pomiędzy poszczególnemi występami audiencji. Odnośne podania należy składać o dzień wcześniej w kancelarii Kawiarni.
Opłata za audiencje:
a) zwyczajna rozmowa (od 3 do 5 minut) z prawem podania ręki – mk. 50;
b) objaśnienie przeczytanego utworu – mk. 75;
c) ofiarowanie rękopisu:
1) bez dedykacji mk. 150,
2) z dedykacją mk. 500.
Uwaga: Za dodanie w dedykacji słowa „kochanemu” – mk. 100.
d) propozycje matrymonialne – tylko w czwartki.
Dodać trzeba, że nie wpuszczano psów oraz członków Rady Regencyjnej, ale za to tolerowano dzieci:
Każda dorosła osoba ma prawo wprowadzić dowolną ilość dzieci przy piersi – za dopłatą mk. 50 od sztuki, bez różnicy płci, wyznania i narodowości.
Jesienią 1818 r., w pamiętny dzień dwudziestego dziewiątego listopada, kiedy Warszawa wrzała, gdy tłumy snuły się po mieście w gorączkowym uniesieniu, w tych dniach, gdy słowa „wolność”, „niepodległość”, „Polska”, „komunizm”, „rewolucja” nie miały w sobie odcienia szarej codzienności lub nawet rozczarowania albo zniechęcenia – byliśmy pełni zapału, sił i nadziei. Wieczorem w dniu otwarcia Picadora zebrała się cała elita współczesnej Warszawy.
– pisał Antoni Słonimski.
W dniu inauguracji, dziewiętnastoletni Jan Lechoń odczytał swój poemat „Mochnacki”, którym przeszedł do literackiej legendy tamtych lat. Julian Tuwim opowiadał, że kiedy Lechoń „drżący i blady skończył recytację, zerwała się pierwsza w Polsce burza oklasków na cześć poezji”. Zaś Antoni Słonimski wyznał, iż „ten blady, wysoki młodzieniec, wygłaszający wzruszonym głosem swój wiersz w zatłoczonej kawiarni, był jednym z najpiękniejszych widoków jakie zdarzyło mu się oglądać”. Mówiono, że od tego wieczoru pójdą „dymy po całej literaturze”.
Lechoń recytujący swoje wiersze/ mal. Roman Kramsztyk
Ale wiersze mógł wygłaszać każdy, dlatego:
ściągnęło mnóstwo niebezpiecznych grafomanów. Założyliśmy sobie, że nie będziemy cenzurowali utworów, które mają być wygłaszane po części oficjalnej wieczoru, a więc dopuścimy osoby z publiczności do wygłoszenia swojej poetyckiej twórczości. 99 procent byli to grafomani. A któregoś wieczoru wstał jakiś człowiek, piękny jak bożek grecki i zawołał, że jeszcze on chce recytować, bo jest poetą. Zaprosiliśmy go na trybunę. I to był Kazimierz Wierzyński.
– wspominał Raabe.
Do początkowej grupy Tuwima, Lechonia i Słonimskiego dołączył w niedługim czasie Kazimierz Wierzyński, Jarosław Iwaszkiewicz, Władysław Broniewski, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Powstała najsłynniejsza grupa poetycka w polskiej literaturze – Skamander.
Stałymi bywalcami wśród publiczności byli Stefan Żeromski, Wacław Berent, Bolesław Leśmian i Leopold Staff.
Na początku lutego 1919 r. pikadorczycy połączyli się z klubem futurystów i przenieśli się do podziemi Hotelu Europejskiego. Kawiarnia w nowym miejscu istniała zaledwie kilka miesięcy.