Krystyna Janda znalazła się w centrum skandalu, kiedy wyszło na jaw, że ona oraz jej znajomi – m.in. Edward Miszczak z zarządu TVN, dyrektor programowy stacji, aktorzy Michał Bajor czy Wiktor Zborowski, znaleźli bez kolejki wśród osób, które przeszły szczepienie się przeciw Covid-19 przy Warszawskim Uniwersytetem Medycznym.
Po wybuchu skandalu zainteresowani próbowali tłumaczyć się, że szczepienie się miało być rzekomo częścią kampanii promującej wakcynację. Jednak na jaw wychodzą kolejne fakty które temu zaprzeczają.
Jak ujawnił dziś „Wprost”, całą akcję koordynował nie teatr Krystyny Jandy (jak twierdzono wcześniej), lecz fundacja Krystyny Jandy. Nie była to też żadna „mądra i potrzebna akcja”, jak mówił Zborowski.
Jak wynika z maila, do którego dotarł tygodnik, informację do pewnych osób nt. szczepienia wysyłała Alicja Przerazińska, dyrektorka w Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. Wiadomość zatytułowano „Szczepionki”.
„Istnieje szansa, że będziemy mieli możliwość zaszczepić współpracowników. Proszę o znak, jeśli ktoś z Państwa chciałby być zaszczepiony, stworzymy listę i jeśli będzie to możliwe, to umówimy Was na szczepienia”
– czytamy w wiadomości.
„Ponieważ grupa jest spora proszę postępować wg instrukcji: Odesłać do mnie w odpowiedzi na tego maila imię i nazwisko oraz nr PESEL” – napisała Przerazińska. Na koniec informuje aktorów, że zgłoszenia są przyjmowane do 6 stycznia 2021 r., bo „sprawa jest pilna”. Z ustaleń „Wprost” wynika, że mail został rozesłany tuż przed końcem zeszłego roku.
Ale gdzie promowali, z kim promowali. Jaka stacja pokazywała, które media pisały . Nigdzie nie było ani napisane ani pokazane. Gdzie są te zaproszenia?. To pytam się o czym ty kobieto piszesz.Chyba że do samej Jandy trzeba się zgłosić🤦🤦 pic.twitter.com/5ePzkn5Udj
— beata sowa 🇵🇱 💯 (@beata2419961) January 3, 2021
W przysłanym do redakcji mailu Przerazińska jednak nadal twierdzi, że zachowanie fundacji Jandy było właściwe.
Dzwoniliśmy do Alicji Przerazińskiej, ale poprosiła o kontakt drogą mailową.
„Szczepienia miały być wykonywane zgodnie z obowiązującą kolejnością i nigdy nikomu nie obiecywaliśmy ani wcześniejszych szczepień, ani nie zapewnialiśmy, że one na pewno będą. Nasza inicjatywa była inicjatywą dobrowolną i miała na celu pomóc pracownikom i współpracownikom, nierzadko osobom w grupie ryzyka, które nie wiedzą, jakie kroki robić, żeby się zaszczepić. Nasze intencje były dobre i uczciwe, nie sądziłam, że zebranie listy chętnych w celu ewentualnego zgłoszenia listy do punktu szczepień jako zakład pracy w przyszłości może być odebrana jako jakieś nieuczciwe działanie” – stwierdza Przerazińska.