Projekt rezolucji, który będzie głosowany w czwartek i w piątek, kolejny raz beszta Polskę i Węgry. Nas za to, że nie wprowadziliśmy stanu nadzwyczajnego, a naszych sąsiadów za to, że... go wprowadzili - mówił europoseł Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z Katarzyną Gójską w programie„W Punkt” na antenie Telewizji Republika. - To jest na granicy śmieszności - przyznał polityk.
Jeśli chodzi o samo zdrowie, nie jest to kompetencja Unii Europejskiej i daj Boże, żeby tak pozostało. To kraje członkowskie są bardziej wrażliwe na zdrowie swoich obywateli niż Unia Europejska. Jeśli chodzi o obszar ekonomiczny, ta zawiodła. Zareagowała bardzo późno, również jeśli chodzi o samo ostrzeganie. Istnieje taka agencja jak Europejskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (ECDC), która do końca wysyłała mylne komunikaty. Nie ostrzegła na czas, powielała niejasne komunikaty Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)
- odparł Saryusz-Wolski, pytany, jak egzamin epidemiczny zdała Unia Europejska.
- Oprócz wymiaru zdrowia, co jak słusznie pan europoseł podkreślił, należącego do kompetencji państwa, mamy też wymiar sprawiedliwości. Tutaj, nawet w sytuacji pandemii, Unia Europejska kompetencji narodowej, w przypadku Polski, nie przestrzega
- podkreśliła gospodarz programu.
- To kompletnie nielogiczny, jeden z wielu przykładów podwójnych standardów. Projekt rezolucji, który będzie głosowany w czwartek i w piątek, kolejny raz beszta Polskę i Węgry. Nas za to, że nie wprowadziliśmy stanu nadzwyczajnego, a naszych sąsiadów za to, że... go wprowadzili - śmieje się polityk. - To jest na granicy śmieszności. Rozumiem to w jednoznaczny sposób - Unia Europejska używa tego do ataków politycznych, niemających podstaw prawnych - dodał.
- Coraz szersze gremia mówią, że UE zajmuje się tym, czym nie powinna. Elity brną dalej. Rezolucja dot. walki z pandemią pokazuje, że lewicowo-liberalna elita brukselska ma klapki na oczach
- mówił dalej.
Przyznał, że „otrzeźwienie przyjdzie, ale od dołu - ze strony społeczeństw, państw narodowych”.
- Premier Hiszpanii wyraźnie stawia pytania: „Jeśli Unia nie może nam pomóc, po co tam taka Unia?”. Dziś obywatele potrzebują ratunku dla gospodarki i służby zdrowia, a nie ideologicznych krucjat - podsumował.