Na strzeżonej przez setki policjantów konferencji rządzącej partii GERB premier Bułgarii Bojko Borisow nie wykluczył w środę swojego odejścia. Ocenił jednak, że rząd GERB pod innym przywództwem powinien zostać do następnych wyborów zaplanowanych na wiosnę 2021 roku.
Borisow zapowiedział serię konsultacji z koalicyjnymi partnerami z dwóch ugrupowań nacjonalistycznych. W kraju od prawie miesiąca trwają antyrządowe wystąpienia.
Zmiana gabinetu, rozwiązanie parlamentu i powołanie tymczasowego rządu - zdaniem Borisowa - grozi upadkiem finansowym państwa, ponieważ nie będzie można wtedy zaciągać kredytów, podnosić płac i świadczeń czy podpisywać międzynarodowych umów, w tym o ewentualnym zamówieniu szczepionek przeciw Covid-19.
Według premiera w razie potrzeby niemożliwe będzie wprowadzenie stanu nadzwyczajnego czy regulowanie zdalnego nauczania w szkołach.
Konferencja, na której spotkało się prawie 4 tys. członków partii z całego kraju, trwała zaledwie 45 minut. Działaczom polecono przybyć do Sofii samochodami, a na spotkanie z nimi udali się uczestnicy trwających od 28 dni antyrządowych protestów z hasłami „dymisja” i flagami narodowymi.
Ochrona partyjna spychała protestujących i utrudniała pracę przedstawicielom mediów relacjonujących wydarzenie. Telefony i kamery dziennikarzy były odbierane i rzucane na ziemię. Jak widać na publikowanych w internecie nagraniach, policja nie reagowała na tego typu agresję. Zareagowała natomiast na próbę zablokowania parkingu przy wyjeździe uczestników konferencji. Ostatecznie samochody odjechały pośród gwizdów protestujących, oddzielonych od jezdni kordonem policyjnym.