"W szpitalach obserwujemy spadek liczby chorych na COVID-19" - powiedział dr n. med. Paweł Rajewski, specjalista chorób zakaźnych. Dodał, że problemem są osoby zgłaszające się po pomoc za późno - 2-3 tygodnie po zakażeniu. Wiele z tych osób niestety umiera.
Ordynator jednego z oddziałów Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy i wojewódzki konsultant przyznał, że w szpitalach widać spadek liczby chorych.
Cały czas jednak wiele osób trafia do nas za późno. Osoba, która zakaziła się 3-4 tygodnie temu, nie ma już w sobie wirusa. Ona trafia do nas z ciężkimi powikłaniami i zapaleniem płuc. Wówczas pobyt w szpitalu jest bardzo długi. Pacjent wymaga podłączenia do specjalistycznej aparatury. Nie mamy wówczas możliwości podania leków przeciwwirusowych. Wiele z tych osób niestety umiera
- powiedział Rajewski.
Dodał, że w takich ciężkich stanach zgłaszają się nie tylko osoby starsze, ale również w średnim wieku.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że nowych przypadków zakażeń, które kończą się hospitalizacją, jest znacznie mniej
- dodał.
W jego ocenie w Polsce udało się także uniknąć tzw. trzeciej fali zakażeń. Nie wywołały jej spotkania w okresie świątecznym, na Sylwestra, skumulowane w jednym okresie ferie. Nie wywołał jej także powrót do szkół dzieci z klas I-III.
Byliśmy na tę falę przygotowani, ale obiektywnie trzeba powiedzieć, że jej nie ma. Jasne, że zakażeń jest więcej niż w statystykach, ale to błąd, który rejestrujemy od miesięcy. To liczba zakażeń objawowych. Realna jest wyższa o 4 czy 5 razy. W listopadzie jednak objawowych zakażeń było 27 tysięcy, a nie 5-7
- wyjaśnił lekarz.
Z jego obserwacji wynika, że coraz mniej osób lekceważy zasadę DDM.
Dlatego możliwe jest otwieranie kolejnych sektorów gospodarki. Ludzie tego chcą i potrzebują, gospodarka również. Idzie okres wiosenny i letni. Jeżeli nie wywołamy swoim zachowaniem wzrostu zakażeń do drugiej połowy marca - ciepłe miesiące będą naszym sprzymierzeńcem. Do tego będzie coraz więcej osób zaszczepionych. Jestem więc umiarkowanym optymistą. Epidemia jednak nadal jest. To od naszego rozsądku w korzystaniu z otwartych miejsc zależy, czy nadal będzie pod kontrolą. Mutacje wirusa zawsze mogą spowodować zmianę optyki i sytuacji. Bazujmy jednak na tym, co jest tu i teraz, a widać, że jest lepiej niż jesienią
- dodał.
W jego ocenie śmiertelność z powodu COVID-19 spadnie w kolejnych miesiącach także dlatego, że zaszczepione zostaną osoby starsze.
Gdy tak się stanie, to nawet przy wzroście zakażeń nie będzie rosła liczba zgonów. Ona będzie spadała
- zakończył ekspert.