"Nie możemy odtrąbić sukcesu i tak jak się niektórym wydaje, powiedzieć, że epidemię mamy za sobą. Na pewno tak nie jest" - powiedział wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł w rozmowie z Katarzyną Gójską w "Sygnałach Dnia". Były minister zdrowia zwrócił uwagę na utrzymującą się dużą liczbę zgonów z powodu koronawirusa, oraz sporą liczbę osób hospitalizowanych.
W Polsce z powodu koronawirusa zmarło około 40 tysięcy osób, spory przyrost nastąpił na Mazowszu. Jak zaznaczyła Katarzyna Gójska - także z powodu tego, że jest to najbardziej ludne województwo w Polsce.
Oczywiście mamy do czynienia z pewną stabilizacją, jeśli chodzi o liczbę zakażeń. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, że jest ich mniej, niż było jeszcze kilka miesięcy temu. Natomiast słusznie pani pyta o liczbę zgonów, bo to nie tyle same zakażenia, co to jak ludzie chorują, ewentualnie z najgorszym skutkiem, jakim jest śmierć z tego powodu. To jest to, co nas tak naprawdę powinno interesować. Jeżeli chodzi o liczbę zgonów, to nie obserwujemy jakiegoś istotnego spadku
- powiedział Konstanty Radziwiłł.
Gość programu wskazał również na istotną różnicę w podawanych codziennie statystykach nowych zakażeń i zgonów. Przypomniał, że nie są one ze sobą bezpośrednio związane, a liczba zgonów powiązana jest z zakażeniami, które miały miejsce jakiś czas wcześniej.
Zgony z powodu COVID-u nie są związane bezpośrednio z liczbą zakażeń. Najpierw człowiek się zakaża, potem rozchorowuje, ma powikłania, dopiero wtedy umiera. Ta sekwencja powoduje, że te liczby rozjeżdżają się w czasie. Statystyki podawane w jednym dniu dotyczą innych zjawisk, ale one muszą nas stawiać na baczność
- tłumaczył były minister zdrowia.
Radziwiłł przedstawił także sytuację na Mazowszu, tłumacząc, że jego zdaniem, jeszcze za wcześnie na mówienie o skutecznym zwalczeniu pandemii.
Również liczba osób, które trafiają do szpitala z powodu ciężkiego przebiegu COVID, w porównaniu z listopadem kiedy tych hospitalizacji było najwięcej, jeżeli chodzi o Mazowsze, to jest w granicach 1600 do 2000 osób, które przewijają się codziennie przez szpitale mazowieckie. To oznacza, że nie możemy odtrąbić sukcesu i tak jak się niektórym wydaje, powiedzieć, że epidemię mamy za sobą. Na pewno tak nie jest
- uważa wojewoda mazowiecki.