Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Koronawirus

Przebieg COVID-19 u dzieci to… jedna wielka zagadka! Lekarz ujawnia: Wciąż niewiele wiemy

Nadal niewiele wiadomo na temat przebiegu Covid-19 u dzieci. Jak się okazuje nie wiadomo na przykład czy zmiany w płucach wywołane tą chorobą u dzieci będą miały charakter długotrwały. O ile w przypadku wyników badań wśród dorosłych można próbować stawiać pierwsze długofalowe diagnozy, prognozowanie skutków ubocznych koronawirusa u dzieci to dla specjalistów niemalże wróżenie z fusów.

Autor:

Zakażenia u dzieci potwierdza się rzadziej, rzadziej też przechodzą one Covid-19 ciężko. Natomiast dzieci także chorują, a te, które trafiają do nas do szpitala, mają objawy zapalenia płuc, mają duszności, wymagają tlenu – to widzimy. Ewidentnie też zauważamy u nich zmiany w płucach spowodowane chorobą. Tego, czego jednak nadal nie wiadomo – bo takie badania prowadzone są także nadal wśród dorosłych pacjentów – czy te zmiany w płucach dzieci będą miały jakiś charakter długotrwały.
- mówił prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Profesor Wysocki wskazał, że pierwsze wyniki badań wśród dorosłych pacjentów pokazują, że „można Covid-19 przechorować, można z tego wyjść, ale uszkodzenia zostają na dłużej”. 

Ludzie czują to też w normalnym życiu, że po chorobie już się im nie oddycha tak, jak kiedyś.
- dodał.

Ekspert zaznaczył, że wciąż niewiele wiadomo także o kwestiach związanych z zakażeniem koronawirusem i przebiegiem Covid-19 u najmłodszych pacjentów.

Są prowadzone różne badania, ale wciąż mało jest na ten temat danych. Jeszcze wiosną na przykład świat alarmował, łącząc to z koronawirusem, że u dzieci pojawia się taka uogólniona reakcja zapalna, coś na kształt choroby Kawasakiego, którą znaliśmy sprzed Covid-19. W ciężkiej postaci tej choroby dochodzi do uszkodzenia płuc, nerek, wątroby itd. Szkopuł w tym, że okazuje się, że połowa z tych dzieci jest Covid-dodatnia, a połowa Covid-ujemna. Nie wiemy co to znaczy, czy te dzieci zakażały się koronawirusem przypadkowo, czy to ma jakikolwiek związek.
- powiedział.

Witamina D skuteczna w walce z koronawirusem?

Dodał, że prowadzone w różnych instytutach badania nie wykazały także, by były np. jakieś składniki diety, które mogłyby wpływać na odporność przed koronawirusem u dzieci, czy też łagodzić u nich przebieg choroby.

Pojawiły się jedynie podejrzenia dotyczące witaminy D, ale przy wit. D wiemy o tym, że ta suplementacja miałaby sens może, gdyby wykazać u danego człowieka, czyli zrobić mu badania, że tej witaminy mu brakuje. Natomiast podawanie komuś wit. D, jeżeli ma jej w organizmie odpowiednią ilość, może u niego sprowokować kamicę nerkową.
- mówił.

Profesor zaznaczył jednak, że to, co wiadomo, w odniesieniu do dzieci, to, że rodzice i opiekunowie powinni być wyczuleni i zwracać uwagę przede wszystkim na wszelkie objawy infekcji dróg oddechowych. 

Dodatkowe obostrzenia w szkołach?

Zdaniem eksperta również, że w przypadku dzieci uczęszczających do szkół należy starać się jak najbardziej minimalizować ryzyko zakażenia SARS-CoV-2.

Szkoła może być dla dzieci niebezpieczna z dwóch powodów. Po pierwsze, w szkołach dzieci gromadzą się niekiedy w naprawdę dużych grupach. W czasie lekcji dzieci nie noszą maseczek, więc powinny być rozsadzone, nie powinny się tłoczyć, siedzieć blisko siebie w ławkach, jak wcześniej. Nauczyciel prowadzący zajęcia powinien zwracać uwagę na odkażanie rąk, powinny być dezynfekowane ławki, wietrzone pomieszczenia. Trzeba pamiętać, że dzieci mogą mieć skąpe objawy, może nie być po nich specjalnie widać, że są zakażone, albo mają te objawy bardzo łagodne; dziecko może mieć po prostu katar, albo np. przekrwione spojówki.
- wskazał prof. Wysocki.

Specjalista zwraca również uwagę na wyzwanie, przed którym stanęło wielu pediatrów w całym kraju.

My też jako pediatrzy zdajemy sobie sprawę, że zamykanie dziecka w domu na dłużej to nie jest dobra metoda, ale dzieci powinny się spotykać bezpiecznie – a im większe środowisko, tym bardziej jest niebezpiecznie. Mała szkoła w jakiejś mniejszej miejscowości, gdzie w klasie jest kilkanaścioro dzieci, jest na pewno bezpieczniejsza, niż jakiś wielkomiejski moloch, gdzie codziennie przebywa nawet tysiąc uczniów.
- wyjaśnia ekspert.

Zdaniem prof. Wysockiego ze względu na tak duże ryzyko zakażenia w szkołach, należałoby rozważyć wprowadzenie dodatkowych zasad, które to ryzyko by minimalizowały w jak największym stopniu. 

Autor:

Źródło: niezalezna.pl, PAP

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane