O wycieku danych poinformowały w niedzielę lokalne media. Jak podał portal gniezno.naszemiasto.pl, kilkustronicowa lista zawierająca ponad 300 adresów z terenu miasta, a także z gmin powiatu gnieźnieńskiego „krąży” w internecie od soboty. Jak powiedział w niedzielę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak, w związku z upublicznieniem listy, „wszczęte zostało już postępowanie w sprawie ochrony danych osobowych”.
Policja pod nadzorem prokuratury prowadzi postępowanie w tej sprawie i wykonuje czynności zmierzające do ustalenia osoby, lub osób, które te dane umieściły w internecie
– podkreślił.
Dodał, że postępowanie prowadzone jest w związku z przepisami karnymi ustawy o ochronie danych osobowych. Prokuratura nie ujawnia obecnie szczegółów postępowania.
Dyrektor gnieźnieńskiego sanepidu Anna Stejakowska cytowana w niedzielę przez portal gniezno.naszemiasto.pl podkreśliła, że w sobotę otrzymała informację telefoniczną od mieszkanki powiatu, która poinformowała, że w internecie „krąży lista z adresami osób będących na kwarantannie”. Dodała, że po analizie danych okazało się, że lista jest zgodna ze stanem faktycznym.
Portal gniezno24.com podał z kolei, że po opublikowaniu listy z redakcją skontaktowała się jedna z osób objętych kwarantanną.
Nie ukrywa, iż ta sytuacja niepokoi ją tym bardziej, że w mediach ogólnopolskich pojawiają się informacje o różnych negatywnych zachowaniach społeczeństwa względem nie tylko osób zakażonych i przebywających w domach, ale także właśnie objętych kwarantanną czy nawet personelu medycznego, pracującego z chorymi w szpitalach
- podano.
Podkreślono również, że „spis ten jest jak najbardziej aktualny, sporządzony w ciągu ostatniego tygodnia. Trudnym jest jednak ustalenie źródła wycieku z uwagi na ograniczoną pulę danych prezentowaną na listach. Według naszych nieoficjalnych informacji, spis ten musiał +opuścić+ jedną z instytucji działających na terenie Gniezna”.
Rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak powiedział w niedzielę, że „na opublikowanej liście nie ma nazwisk, natomiast znajdują się adresy wielu osób”. „Zajmujemy się ustaleniem skąd, jaką drogą i jak w ogóle doszło do skopiowania i przekazania tych danych osobom nieuprawnionym” – dodał Borowiak.