- Na takie zachowania nie będzie zgody, dlatego ta pilna kontrola i mam nadzieję, jeszcze dzisiaj będzie wymierzona kara dla wszystkich winnych i placówek, dla osób, które dopuściły się tych nadużyć - zadeklarował rzecznik rządu Piotr Müller.
Polska żyje aferą szczepionkową, w której główną rolę odgrywają celebryci. Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w ubiegłym tygodniu o zaszczepieniu 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień. Wywołało to oburzenie opinii publicznej, bo obecnie szczepiona powinna być wyłącznie tzw. "grupa zero", czyli pracownicy służby zdrowia.
Liczne komentarze na temat szczepień osób, które nie są pracownikami ochrony zdrowia, wywołała m.in. informacja o zaszczepieniu się byłego premiera, europosła SLD Leszka Millera. W grupie osób spoza środowiska medycznego, które otrzymały szczepionkę, znaleźli się też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.
Sprawę skomentował dziś w TVP Info rzecznik rządu Piotr Müller.
Pytany o możliwość publikacji danych osób spoza grupy priorytetowej, które zaszczepiły się wbrew procedurom, rzecznik rządu odparł, że rozporządzenie o ochronie danych osobowych pozwala na odstępstwa w sprawie publikacji danych osób publicznych.
"Jestem przekonany, że same dane, które dzisiaj się pojawią w dużej części pokażą właśnie skalę tego, ile osób było zaszczepionych spoza grupy 0 i te dane procentowe myślę, że niestety mogą być bardzo nieprzyjemne dla władz WUM i być może innych placówek w kraju"
- powiedział rzecznik rządu.
"Na takie zachowania nie będzie zgody, dlatego ta pilna kontrola i mam nadzieję, jeszcze dzisiaj wymierzona kara dla wszystkich winnych i placówek, kara finansowa, później właściwe postępowania dyscyplinarne dla osób, które dopuściły się tych nadużyć"
- podkreślił Müller.
Rzecznik rządu zaznaczył, że w Narodowym Programie Szczepień są jasno określone zasady dotyczące kolejności szczepień poszczególnych grup społecznych.
"Tak się składa, że nie ma żadnej grupy pod tytułem: celebryci, aktorzy czy krewni rektora Uniwersytetu Medycznego w Warszawie, w związku z tym te osoby, które zostały zaszczepione poza kolejnością po prostu zrobiły to niezgodnie ze strategią, która obowiązuje"
- powiedział Müller.
Przypomniał, że w grupie "0", która jest szczepiona w pierwszej kolejności, są m.in. lekarze, pielęgniarki i inne osoby zatrudnione w szpitalach i placówkach medycznych. "Dopiero w pierwszej grupie mamy do czynienia z bardziej powszechnym systemem szczepień, czyli dla osób powyżej 60. roku życia, dla nauczycieli, dla tych grup, które są wskazane w Narodowej Strategii Szczepień" - mówił Müller.
Według rzecznika rządu, osoby zaangażowane w szczepienia poza kolejnością wiedzą, że złamały reguły. "Złamały nie tylko reguły Narodowej Strategii Szczepień, ale złamały podstawowe reguły etyczne, podstawowe reguły przyzwoitości" - powiedział Müller.
27 grudnia rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.
Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej w piątek skrytykował decyzję dotyczącą kryteriów dodatkowych szczepień w WUM. Poinformował też, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak mówił, kontrola ma ruszyć w poniedziałek, 4 stycznia br.
Prezes ARM Michał Kuczmierowski w sobotę podkreślił, że WUM mija się z prawdą twierdząc, że była jakaś dodatkowa pula dawek szczepionek, niezależna od etapu zerowego obejmującego personel medyczny.