Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk skierował dziś apel do samorządów o rozważenie zawieszenia opłat parkingowych za parkowanie w strefach miejskich. - Niech ci, którzy muszą jechać do pracy niekoniecznie korzystają z komunikacji publicznej - apelował. Takie rozwiązanie wprowadzono już w Gdyni i Krakowie, z kolei włodarze Warszawy i Poznania poinformowali, że nie planują zmian.
- Dzisiaj ruch na drogach spadł w znacznym stopniu na drogach krajowych, ale także na drogach w miastach. To widzimy, więc pozwolę sobie skierować apel do samorządów - do prezydentów, burmistrzów, także i wójtów, którzy zarządzają płatnymi strefami parkingowymi: rozważcie państwo zawieszenie opłat parkingowych za parkowanie w strefach miejskich
- mówił Adamczyk podczas konferencji prasowej w Kancelarii Premiera dotyczącej walki z epidemią koronawirusa w Polsce.
- Niech ci, którzy muszą jechać do pracy niekoniecznie korzystają z komunikacji publicznej dla bezpieczeństwa swojego i innych współpasażerów. Niech będą mogli dojechać do pracy samochodem. A często pracują w centrach miast, często pracują na tych obszarach, gdzie obowiązują płatne strefy
- dodał minister infrastruktury. Dodał też, że zawieszenie opłat parkingowych w jego ocenie nie będzie wielkim ubytkiem dla samorządów.
Władze Krakowa już podjęły decyzję o tym, że od poniedziałku do końca miesiąca nie trzeba będzie płacić za parkowanie na obszarze płatnego parkowania. Podobna decyzja zapadła w Gdyni. Zupełnie inaczej na tę sprawę zapatrują się jednak włodarze Warszawy i Poznania. Rafał Trzaskowski i Jacek Jaśkowiak powiedzieli "nie".
- To, co jest dla mnie najbardziej istotne to to, żeby w Warszawie mogli zaparkować wszyscy ci, którzy muszą zaparkować, bo np. dojeżdżają do szpitala, wykonać jakieś najbardziej istotne działania. Temu służy również kwestia opłat za parkowanie. W związku z tym na razie nie przewidujemy żadnych zmian
- powiedział Trzaskowski.
Z kolei Jaśkowiak przedstawiał argumenty finansowe:
- Nie chcielibyśmy takich sytuacji, w których dzisiaj zwolnimy z konkretnych opłat, a potem się okaże, że zabraknie nam na świadczenia socjalne, na to, żeby wspomóc tych, którzy ucierpieli w czasie tego trudnego okresu. Nie mamy wątpliwości, że będzie konieczna korekta budżetu miasta, że będą niższe wpływy z PIT. Jeżeli teraz będziemy wydawać pieniądze na rzeczy, które nie są absolutnie niezbędne, to potem może zabraknąć na to, co będzie bardzo potrzebne. W związku z tym teraz bardzo roztropnie wydajemy pieniądze czy podejmujemy decyzje dotyczące zwolnienia z jakichkolwiek opłat
- stwierdził.