Koronawirus rozprzestrzenia się na całym świecie, a dziś odnotowano także pierwszy przypadek w Polsce. Zachorowało już ponad 90 tysięcy osób, a lekarze zauważyli pewną prawidłowość: zdiagnozowanow wirusa u bardzo małej ilości dzieci. Spośród tych, które zachorowały, większość miała łagodne objawy.
W Chinach, gdzie wybuchła epidemia, dzieci stanowią zaledwie 2,4 procent wszystkich zgłoszonych przypadków COVID-19. Na całym świecie do tej pory nie odnotowano zgonów małych dzieci.
- To jedno z niezwykłych odkryć, które ten wirus nam pokazuje. Normalnie koronawirusy wydają się wpływać w równym stopniu na dzieci i dorosłych, ale ten, z jakiegoś powodu, z pewnością bardziej atakuje dorosłą populację
- mówi dr Frank Esper, specjalista chorób zakaźnych u dzieci w Cleveland Clinic Childrem.
- Odpowiedź może leżeć w różnicy między układem odpornościowym dzieci i dorosłych. Gdy ludzie się starzeją, ich układ odpornościowy osłabia się, potencjalnie utrudniając im walkę z chorobami
- dodaje dr Vanessa Raabe, adiunkt w pediatrii i chorobach zakaźnych dorosłych w NYU Langone.
Nowy koronawirus SARS-Cov-2 wywołuje chorobę o nazwie COVID-19. Objawia się ona najczęściej gorączką, kaszlem, dusznościami, bólami mięśni i zmęczeniem. Ciężki przebieg choroby obserwuje się u ok. 15-20 proc. osób. Do zgonów dochodzi u 2-3 proc. chorych, ale eksperci oceniają, że dane te mogą być zawyżone, bo wielu osobom z lekkim przebiegiem najpewniej nie wykonano badań laboratoryjnych, gdyż mogli się nie zgłosić do lekarzy.
Podejrzewa się, że do zarażenia koronawirusem, który może wywoływać groźne dla życia zapalenie płuc, doszło w Chinach pod koniec 2019 r. na targu w Wuhanie, stolicy prowincji Hubei, gdzie sprzedawano m.in. dzikie zwierzęta