Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Dyrektor PIE o kryzysowych działaniach rządu: To niespotykany co do wielkości pakiet osłonowy

- Jest to niespotykany, co do wielkości w przypadku Polski pakiet osłonowy, ponieważ też niespotykana jest sytuacja gospodarcza i społeczna, z którą się musimy zmierzyć. Ten pakiet ma wartość odpowiadającą blisko 10 proc. polskiej gospodarki - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, komentując radykalne działania rządu w związku z pandemią koronawirusa.

Piotr Arak
Piotr Arak
Fot. Tomasz Hamrat/ Gazeta Polska

Premier Mateusz Morawiecki poinformował dziś o założeniach projektu „Gospodarcza i społeczna tarcza antykryzysowa dla bezpieczeństwa przedsiębiorców i pracowników w związku z pandemią wirusa SARS-Cov-2.” Przewiduje on szereg działań, które w swym założeniu mają przeciwdziałać negatywnym skutkom trwającej na świecie pandemii. 

Pakiet antykryzysowy podzielony został na pięć głównych części: bezpieczeństwo pracowników, finansowanie przedsiębiorstw, ochrona zdrowia, wzmocnienie systemu finansowego i program inwestycji publicznych. Jego szacunkowa wartość to ok 212 mld zł. 


Niezalezna.pl.: Jak pan ocenia ten projekt i czy jego wprowadzenie jest w obecnej sytuacji konieczne?

Piotr Arak: Jest to niespotykany, co do wielkości w przypadku Polski pakiet osłonowy, ponieważ też niespotykana jest sytuacja gospodarcza i społeczna, z którą się musimy zmierzyć. Ten pakiet ma wartość odpowiadającą blisko 10 proc. polskiej gospodarki. Są to kredyty  po stronie Banku Gospodarstwa Krajowego, PFR [Polskiego Funduszu Rozwoju] i ARP [Agencji Rozwoju Przemysłu], ale też niestandardowe działania Narodowego Banku Polskiego zwiększające zasób pieniędzy w polskiej gospodarce. Część tegorocznego budżetu państwa zostanie przeznaczona na walkę ze skutkami pandemii koronawirusa, zarówno pod względem gospodarczym, jak i społecznym. W ramach tego pakietu mieszczą się dodatkowe zakupy publiczne i dodatkowe środki na system ochrony zdrowia.

Który z pięciu filarów projektu uważa pan za najbardziej oczekiwany przez polskich przedsiębiorców i jakie ewentualnie rozwiązanie pana zdaniem należałoby jeszcze wprowadzić?

- Dwie rzeczy są fundamentalne. Pierwsza, to kwestia zwiększająca płynności przedsiębiorstw, czyli to, że dajemy firmom (które dzisiaj w wielu przypadkach są na skraju upadłości ze względu na ograniczenia w handlu i poruszaniu się ludzi) szansę na przeżycie. Będą one miały zwiększoną dostępność pieniądza i mimo, że będą się musiały „kredytować” to będą mieć zapieczone środki po to, żeby ten trudny moment przetrwać. Druga istotna sprawa, to kwestia „postojowego”. Dla tych branż i dla tych sektorów, które są dotknięte spadkiem przychodów będą dopłaty do wynagrodzeń dla pracowników. Coś podobnego do „kurzarbeit” wprowadzonego w Niemczech., Połowę wynagrodzenia (które zostanie zmniejszone maksymalnie do 80 proc. poprzedniego lub średniej krajowej) będzie wypłacane z budżetu państwa. Problem przestoju ekonomicznego, może dotyczyć nawet ok. 3 mln pracowników.. Chodzi więc o to, żeby te osoby miały nadal zapewniony dochód dla swoich rodzin, a po drugie, żeby pracodawcy nie chcieli likwidować ich miejsc pracy. Zakładamy, że w perspektywie kilku miesięcy lub nawet dłużej, ale jednak polska gospodarka będzie się odbijała, podobnie jak gospodarka globalna.

Już wiadomo, że tegoroczny budżet nie będzie zrównoważony, ale czy mógłby pan przybliżyć naszym czytelnikom skalę możliwego deficytu i jego ewentualne dalsze skutki dla polskiej gospodarki? 

- Ze względu na to, że to jest niespotykany do tej pory szok zewnętrzny (zarówno popytowy, jak i podażowy) dla polskiej gospodarki, wszystkie agencje ratingowe, banki inwestycyjne oraz analitycy, nie są w stanie rysować miarodajnych scenariuszy, dotyczących podstawowych wskaźników makroekonomicznych. Nie mamy żadnych danych pochodzących z realnej gospodarki pokazujących skalę kryzysu. Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że pewne decyzje rządów światowych wchodzą w życie z dnia na dzień i bezpośrednio wpływają na globalny handel.. Tak więc, każdego dnia możemy wyrzucać do śmietnika nasze prognozy gospodarcze. Bardzo trudno powiedzieć z jakim deficytem skończymy ten rok. W takich warunkach zawieszeniu powinna ulec stabilizacyjna reguła wydatkowa. Na pewno pojawi się w Polsce deficyt w budżecie, ale także w sektorze finansów publicznych. Sam koszt dla budżetu państwa tych rozwiązań, które są proponowane, to ok. 66 mld złNie koncentrowałbym się nad problemem wielkości deficytu, ale  na tym, żeby utrzymać jak najwięcej firm przy życiu  i jak najwięcej osób w pracy, by była szansa na rozruszanie gospodarki. Nasz poziom zadłużenia w relacji do PKB jest jednym z najniższych w UE i wynosi ok. 46 proc. Jesteśmy w zupełnie innej sytuacji niż kraje Europy zachodniej, jeżeli chodzi o poziom naszego długu. Mamy jeszcze jakąś przestrzeń do tego, żeby pożyczać by ratować gospodarkę.

Czy ta nadzwyczajna, kryzysowa interwencja państwa, biorąc pod uwagę pandemię, będzie dla budżetu korzystna, a jeśli tak to w jakiej perspektywie? 

- Zadaniem tarczy osłonowej jest zminimalizowanie kosztów i konsekwencji związanych z pandemią dla gospodarstw domowych, dla przedsiębiorstw, dla samozatrudnionych, dla osób na umowach cywilno-prawnych. Trudno mówić jeszcze o jakikolwiek zyskach bo minimalizujemy straty. Wiadomo, że w każdym modelu prognostycznym zakłada się, że jest moment odbicia, więc będzie ten moment, w którym ten pakiet stymulacyjny będzie wchodzić w życie i to będzie per saldo oddziaływać pozytywnie na polską gospodarkę, ale także na przychody sektora finansów publicznych. Na razie jest za wcześnie, żeby o tym mówić. Mówimy na razie o amortyzacji ogromnego szoku, który oddziałują na nasze życie codzienne.


 



Źródło: niezalezna.pl

#Piotr Arak #Polski Instytut Ekonomiczny #pakiet pomocowy #koronawirus

Przemysław Obłuski