Unia Europejska złagodziła pierwotne brzmienie raportu nt. dezinformacji Chin wokół pandemii koronawirusa. To efekt nacisków, jakie rząd z Pekinu miał wywierać na brukselskich urzędników - podał portal foxnews.com, powołując się na doniesienia „New York Times” i „South China Morning Post”.
Redakcje obu dzienników weszły w posiadanie pierwotnej wersji raportu. Dziennikarze wskazują, że jej brzmienie wyraźnie wskazywało na winę strony chińskiej ws. zatajania istotnych informacji w kontekście rozprzestrzeniania się wirusa na świecie.
„Treść dokumentu zmieniono w wyniku nacisków ze strony Chin. Te - na wypadek szkodzącej im publikacji - miały zagrozić reperkusjami wobec partnerów handlowych z terytorium Wspólnoty”
- podały media.
Wyraźny sprzeciw wobec modyfikacji raportu wyraziła Europejska Służba Działań Zewnętrznych (The European External Action Service - EEAS - oryg.)
Brytyjski Daily Telegraph podaje z kolei, że Chiny usiłowały blokować powstanie raportu, jeszcze przed powstaniem pierwszej wersji.
W dokumencie wyszczególniono szereg działań strony chińskiej, których celem była dezinformacja. Szczególną uwagę poświęcono „skoordynowanym naciskom przez oficjalne źródła Chin, w celu odrzucenia winy za wybuch pandemii”.
W pierwotnej wersji raportu napisano, że Chiny dopuściły się globalnej kampanii dezinformacyjnej, mającej na celu odwrócenie winy za wybuch pandemii, przy jednoczesnej poprawie wizerunku na arenie światowej. W skorygowanej wersji pominięto krytykę Chin przez Francję oraz powstałą w Serbii chińską sieć botów.
„Niewygodne zapisy usunięto po tym, jak Pekin ostrzegł unijnych dyplomatów o możliwych reperkusjach, jeśli raport pozna opinia publiczna”
- podaje „South China Morning Post”. Dziennik tłumaczy, że brukselscy urzędnicy ugięli się pod naciskiem, w obawie przed pogorszeniem stosunków i utrudnieniem zakupów środków medycznych.
„The Times” podał, że o opóźnienie publikacji raportu wystąpił Esther Osorio, doradca ds. komunikacji przy Ministrze Spraw Zagranicznych Unii Europejskiej Josepie Borrellu.
Osorio miał poprosić o „zrewidowanie dokumentu”, by ten mniej uwagi poświęcał Chin i Rosji. Miał to tłumaczyć "obawą przed zarzutami o stronniczość".
Co najmniej jeden z odpowiedzialnych za „korekcję raportu” miał się sprzeciwić, pisząc do swoich przełożonych o „autocenzurze Unii Europejskiej, która łagodzi wizerunek Komunistycznej Partii Chin”.