Wśród wybiegów, jakie "starzy" sędziowie stosowali, próbując zablokować wybór kandydatów na I prezesa Sądu Najwyższego, były nie tylko płomienne przemówienia, niekończące się wnioski i proceduralne triki. Jeden z sędziów SN - Krzysztof Rączka - twierdził, że obrady należy przełożyć, gdyż wdycha on... koronawirusa. To trzeba zobaczyć!
Sędzia Krzysztof Rączka, który od 1979 do 1990 r. działał w komunistycznej PZPR, podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN groził m.in. Kamilowi Zaradkiewiczowi, że policzą się na Uniwersytecie Warszawskim. Zwracał się też arogancko do p.o. I prezesa „panie Zaradkiewicz”. To właśnie PZPR-owiec Rączka mówił przed miesiącem „Gazecie Wyborczej”: „Jak słucham niektórych funkcjonariuszy publicznych, to zadaję sobie pytanie, dlaczego wy nie lubicie Polaków? Dlaczego gardzicie Polakami, uważając ich za ludzi niespełna rozumu?”.
Poniższe wystąpienie sędziego Rączki, z 8 maja 2020 r., to także niezwykły "wyczyn". Sędzia sugerował, że obrady - przedłużające się notabene właśnie w wyniku obstrukcji ze strony "starego" układu - należy przełożyć, gdyż... Rączka boi się, iż "wdycha koronawirusa".
Sędzia powiedział:
- Proszę państwa, maseczki możecie już zdjąć, bo one szkodzą, a nie pomagają. Ja chciałem pana poinformować, panie przewodniczący, że ja w tej chwili boję się o swoje zdrowie. Boję się o to, że wdycham w tej chwili koronawirusa. Ja się tego boję. Czy pan chce wziąć odpowiedzialność na swoje sumienie za to, że my jesteśmy w tej chwili narażeni na zachorowanie, na infekcję? Proszę państwa, ja autentycznie boję się teraz o swoje zdrowie.
Wystąpienie sędziego Rączki można obejrzeć poniżej: