Choć największe działające w naszym kraju firmy uzyskują wysokie przychody i poziom rentowności, to liczne z nich, stosując przypuszczalnie agresywną optymalizację podatkową, nie odprowadzają w ogóle podatku CIT (od dochodów firm) bądź robią to w niewielkim wymiarze. W rezultacie co roku z Polski ucieka nawet kilkanaście miliardów złotych, które powinny zasilać budżet państwa. Ministerstwo Finansów zna ten problem. W ostatnich latach resort wdrożył reformy uszczelniające system podatkowy. Konieczne są jednak kolejne odważne kroki.
Jak zauważa Polskie Towarzystwo Gospodarcze (PTG), poddające analizie to niepokojące zjawisko w swoim raporcie, „niektórzy szacują, że uszczelnienie systemu podatkowego przyniosłoby budżetowi państwa nawet kilkanaście dodatkowych miliardów zł rocznie więcej i docelowo dało większe wpływy niż podwyżki niektórych podatków”.
To kwoty niebagatelne. Tym bardziej że, zgodnie z szacunkami Ministerstwa Finansów, dzięki wprowadzonym latach 2016 –2018 reformom systemu podatkowego wpływy do budżetu rosły z 29,8 mld zł w 2017 r. do 34,6 mld zł w 2018 r. i niemal 40 mld zł w 2019 r.
Mimo to PTG dodaje, że zwłaszcza w obecnych czasach pandemii COVID-19 państwo, przeznaczające wiele miliardów zł nadzwyczajnej pomocy na ratowanie przedsiębiorstw, powinno „efektywniej egzekwować należny państwu podatek CIT, lecz także docenić te przedsiębiorstwa, które od lat sumiennie płacą go w Polsce”. Na ścisłym podium firm płacących największy CIT w 9 gałęziach polskiej gospodarki przeanalizowanych przez PTG znalazły się: Jeronimo Martins Polska SA – 624 mln zł CIT w 2019 roku (najwięcej w branży handlowej); P4 Sp. z o.o – 269 mln zł CIT w 2019 roku (najwięcej w branży telekomunikacyjnej); Philip Morris Polska Distribution – 227 mln zł CIT w 2019 rok (najwięcej w branży tytoniowej).
Wyniki analizy PTG mogą przy tym stawiać duży znak zapytania o zasadność prowadzenia działalności gospodarczej niektórych firm, która „w wielu przypadkach z ekonomicznego punktu widzenia, np. z uwagi na konsekwentne wykazywanie wieloletniej straty, wydaje się nieracjonalna”.
Analiza zwraca szczególną uwagę na sytuację pod kątem płacenia przez przedsiębiorstwa podatku CIT wobec liderów w dziewięciu branżach: handlowej, spożywczej, motoryzacyjnej, telekomunikacyjnej, IT, budowlanej, alkoholowej, tytoniowej i medialnej. Wnioski raportu są jednoznaczne: „w niektórych sektorach rynku liderzy płacą większy CIT niż ich konkurencja liczona łącznie. W innych wiele firm nie płaci CIT w ogóle”.
Dzieje się tak m.in. w branży handlowej i tytoniowej. W tej pierwszej stosunkowo wysoki CIT zapłaciła w ubiegłym roku spółka Jeronimo Martins (sieć Biedronka), w wysokości 624 mln zł (przy przychodach 55,7 mld zł), oraz Rossmann Polska, z CIT na poziomie 231mln zł. „Po drugiej stronie zestawienia znalazły się spółki takie jak Auchan, Tesco czy Carrefour”, które bądź nie zapłaciły podatku, bądź płacą go w „znikomej wielkości”.
Z kolei w branży tytoniowej tylko jeden z podmiotów (Philip Morris Polska Distribution), posiadający porównywalne udziały rynkowe co dwie inne firmy z tego segmentu, odprowadza prawie trzykrotnie więcej podatku niż wszystkie pozostałe firmy tytoniowe łącznie. W dodatku taka sytuacja powtarza się nagminnie od lat. Tylko w ubiegłym roku firma Philip Morris Polska Distribution odprowadziła do fiskusa 227 mln zł CIT, podczas gdy łączny CIT zapłacony przez całą jej konkurencję wyniósł 79 mln zł. „Co więcej, niektóre spółki z sektora tytoniowego dopiero w 2016 r. zaczęły wykazywać dochód do opodatkowania oraz należny podatek”. Według autorów raportu wielkości te w korelacji z osiąganymi przez nie przychodami „nie są w pełni spójne”. Np. drugim w branży tytoniowej płatnikiem CIT jest spółka Imperial Tobacco Polska z przychodem „najniższym spośród wszystkich firm tego sektora”. Dlaczego firma z najmniejszym udziałem w rynku i najniższym przychodem płaci więcej CIT niż dwaj jej konkurenci? – zastanawiają się autorzy raportu.
Według Krzysztofa Rutkowskiego, eksperta PTG, podatek CIT daje znacznie większe możliwości „manewrowania”, jeśli chodzi wykazywanie podstawy opodatkowania, tj. przychodów i kosztów.
- Tym CIT różni się, chociażby od VAT czy akcyzy – podatków relatywnie prostych – gdzie pole manewru jest dużo mniejsze. W przypadku CIT mamy szerszą decyzyjność i uznaniowość w ponoszeniu kosztów, które obniżają wynik podatkowy. Nasz raport wykazuje, że podatnicy o bardzo podobnym profilu działalności i przychodach (największe podmioty z tej samej branży) mogą wykazywać bardzo różny podatek do zapłaty. Istotne różnice widać np. w sektorze handlowym, alkoholowym czy tytoniowym. Gdy przy podobnej wielkości przychodów płacony CIT wykazuje daleko idące różnice, powinno to przynajmniej budzić zainteresowanie organów skarbowych. Przykładowo: wśród porównywalnych znanych sieci handlowych o wielomiliardowych przychodach generowanych w Polsce, jedna płaci kilkaset milionów podatku CIT rocznie, a inne, wykazując stratę, nie płacą nic. Potencjał i skala działalności jest podobna, rodzi się więc pytanie, skąd tak różny wynik?
- pyta Rutkowski.
- Z kolei w sektorze tytoniowym tylko jedna firma wpłaca do budżetu wysokie kwoty podatku CIT, podczas gdy wszyscy konkurenci o porównywalnych przychodach płacą go na dużo niższym poziomie. Oczywiście nie oznacza to automatycznie, że pozostali uczestnicy rynku stosują agresywną optymalizację podatkową, niemniej rolą fiskusa jest przynajmniej zweryfikowanie powodów takiego stanu rzeczy. Nie należy ferować żadnych wyroków. Niemniej, ponieważ sama koncepcja CIT jako podatku od dochodu (a nie od obrotu) daje szerokie pole manewru, obszar ten zasługuje na większą atencję skarbówki. Do tego w przypadku CIT, inaczej niż przy podatkach pośrednich takich jak akcyza i VAT, jest duża szansa, że za jego uszczelnienie faktycznie zapłacą podatnicy, a nie ich klienci, czyli konsumenci. Wzrost akcyzy czy VAT dużo łatwiej przenieść na konsumenta, z CIT-em nie jest to takie proste. Raport PTG pokazał, że w to właśnie w CIT, a nie w podatkach pośrednich należy szukać dodatkowych źródeł wpływów do budżetu, oraz że raczej drogą do tego jest baczniejsze przyglądanie się tym, którzy podatków tych nie płacą, niż zmienianie przepisów
- mówi ekspert.
- Wreszcie o CIT można mówić w kategoriach nie tylko prawnych, ale również zwyczajowych. Otóż w mojej prywatnej ocenie, jeśli w danym kraju generuje się ogromne, wielomiliardowe przychody, to podatek dochodowy na pewnym poziomie po prostu płacić wypada. Można dyskutować oczywiście, jaki procent jest fair, ale zaniżanie CIT-u można traktować jako pewnego rodzaju nietakt. KAS powinna się takim przypadkom przyjrzeć szczególnie bacznie
- kończy Rutkowski.