
Groźna obsesja Tuska
Od pewnego czasu mam wrażenie, że Donald Tusk ma na punkcie moim i mediów, którymi kieruję, obsesję. Z uśmiechem przyjąłem, gdy nazwał mnie prawicowym Bradem Pittem. Lubię tego aktora, więc niech sobie Tusk gada. Trochę zdziwiło mnie, gdy wytoczył mi w parę tygodni trzy pozwy, z czego dwa za satyryczne okładki. Coś takiego w cywilizowanym świecie się nie zdarza, a polityk, który ściga za satyrę, spycha się na margines.