
Rynsztok na salonach
Jakie czasy - taki język…? Zapewne rzekomą opresyjnością rządów obecnych władz tłumaczą politycy i aktywiści ostatnich demonstracji spod znaku „Strajku Kobiet” język debaty, którym się posługują na ulicy, czy w mediach społecznościowych. Język przesycony nienawiścią do przeciwnika, tj. do PiS, czy - szerzej - do obecnych władz, pełen wulgaryzmów, niemieszczących się w żadnych znanych normach językowych. Taka rynsztokowa mowa nienawiści jeszcze do niedawna była tolerowana jedynie w więzieniach czy wśród pseudokibiców. Teraz stała się niemal znakiem rozpoznawczym przynajmniej części niektórych postaci z życia publicznego.