- Zgodnie z obowiązującymi od poniedziałku regulacjami, dzienna zmiana indeksu CSI 300 grupującego największe spółki notowane na parkietach w Szanghaju i Shenzhen o 7 proc. (w górę lub w dół) daje regulatorom rynku prawo zawieszenia handlu. Gdy zmienność indeksu wynosi 5 proc., handel jest wstrzymywany na 15 minut
– komentuje Michał Żuławiński, analityk Bankier.pl.
- To co się dzieje w Chinach, ma przełożenie na światowe indeksy. Szczególnie niepokojące są oznaki paniki na rynku i głęboka nierównowaga popytu i podaży. Przyczyny załamania na rynkach chińskich wynikają z pogorszającej się koniunktury gospodarczej w Państwie Środka, na które składa się wiele czynników, m.in. problemy strukturalne w chińskim sektorze bankowym, przeinwestowanie, bańka na rynku nieruchomości i zbyt ekspansywna polityka rządu. Główną przyczyną jest jednak znaczące przewartościowanie akcji w obliczu zjawisk recesji w gospodarce
– wyjaśnia Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.
Z kolei Łukasz Rozbicki z MM Prime TFI uważa w swoim komentarzu, iż napięta i prawdopodobnie zła sytuacja gospodarcza Chin negatywnie wpływa na nastroje inwestorów na globalnym rynku finansowym. Może ona pogłębić trwającą już bessę na GPW w Warszawie oraz osłabić polską walutę. Niemniej noworoczne zawirowania mogą być tylko tymczasową paniką, która ma swoje źródło w zmieniającej się strukturze gospodarki Państwa Środka. Co więcej, może być ona złagodzona przez działania chińskich władz. Taki scenariusz prawdopodobnie spowodowałby powrót złotego na ścieżkę wzrostu, ale nie poprawiłby sytuacji polskiego parkietu, który znajduje się w trendzie spadkowym przede wszystkim ze względu na brak perspektyw na poprawę wyników finansowych największych polskich spółek. Nawet jeśli te wyniki będą dobre, to mogą one nie być przeznaczone na dywidendy, lecz na finansowanie programów socjalnych rządzącej ekipy – uważa ekspert MM Prime.