Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Sztuczna ćwierćinteligencja Tuska. Filip Rdesiński o zabijaniu rodzimej AI

Polska sztuczna inteligencja buksuje w miejscu. Wszystko za sprawą nieudolnych działań rządu Donalda Tuska. Porażek, które na nowo opakowane, sprzedawane są jako sukces - pisze Filip Rdesiński w "Gazecie Polskiej".

Donald Tusk i polskie AI
Donald Tusk i polskie AI
wg - niezalezna.pl

W czasie, gdy na świecie trwa rewolucja cyfrowa związana z budowaniem coraz bardziej zaawansowanych systemów sztucznej inteligencji, europejski liberalny salon pochyla się nad tym, jakie gatunki robali można dodać do produktów spożywczych i jak przytwierdzić nakrętkę do butelki. Emanacją tego salonu w Polsce jest kandydat koalicji 13 grudnia  na prezydenta, czyli Rafał Trzaskowski. W ostatni piątek spotkał się on z emerytami w Tomaszowie Mazowieckim. I snuł opowieść o tym, jak bardzo jego ekipa jest nowoczesna i jak mocno stawia na rozwiązania cyfrowe. Przykładów za wiele nie podał, bo nie bardzo było w czym wybierać. Promował więc wśród uczestników uniwersytetu trzeciego wieku… internetowe „fajfy”. I mówił o tym, że w świecie cyfrowym nie mamy kompleksów, bo Polacy pracują przy tworzeniu Chat GPT. W tym postkolonialnym stwierdzeniu wyraził nieświadomie pochwałę drenażu mózgów, jaki amerykańskie bigtechy przeprowadzają wśród polskich naukowców i wybitnych informatyków. Nie rozumiejąc, że celem Polski powinno być budowanie własnego potencjału sztucznej inteligencji. Jego polityczni koledzy poszli o krok dalej, od roku skutecznie podkładając nogę rozwojowi rodzimej AI.

Ukradziony sukces

Donald Tusk podczas lutowej konferencji w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych, nazwanej buńczucznie „Polska. Rok Przełomu”, pośród wielu obietnic złożył także tę, która zapowiadała budowę „fabryki AI” w Poznaniu. Wspierał go w tym minister finansów Andrzej Domański. „Musimy i możemy zbudować fundamenty, by polskie firmy liczyły się w technologicznej rywalizacji, dlatego będziemy aktywnie rozwijać AI, a także technologie kwantowe, których podwaliny tworzyli polscy fizycy” – tłumaczył minister. I z dumą zapowiedział przeznaczenie na ten cel 200 mln zł. Mało kto zorientował się, że panowie „sprzedali” społeczeństwu nie swój projekt i co ciekawe taki, który wcześniej sami zablokowali. To bowiem rząd Mateusza Morawieckiego postanowił wesprzeć budowę przez Politechnikę Poznańską Centrum Nowych Technologii i Innowacji. W ramach projektu miały powstać: superkomputer kwantowy, zaawansowane laboratoria i hub technologiczny. Projekt ten miał łączyć naukę z rozwiązaniami komercyjnymi. W październiku 2023 roku ówczesna wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jadwiga Emilewicz przekazała publicznie Politechnice czek na realizację tego projektu. Tuż po przejęciu władzy przez koalicję 13 grudnia nowy minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek wstrzymał realizację projektu superkomputera i zamroził środki, które były na niego zarezerwowane.  Wieczorek publicznie obwinił wówczas Politechnikę Poznańską o rzekome powiązania z PiS. Uczelnia była co najmniej zszokowana tymi oskarżeniami. W liberalnym Poznaniu decyzja o rezygnacji z kluczowego dla miasta i kraju projektu cyfrowego wywołała równie dużą konsternację. Rok trwało odwracanie tej decyzji. Ostatecznie projekt powrócił, ale w zmienionym opakowaniu, jako „fabryka AI” Donalda Tuska.

Przypadek z IDEAS NCBR

W nieco podobny sposób próbowano przykryć inną kompromitację rządu związaną z rozwalaniem projektów służących budowie sztucznej inteligencji.

We wrześniu ubiegłego roku odbył się konkurs na stanowisko szefa IDEAS NCBR. Ośrodka badawczo-rozwojowego zajmującego się AI. Powstał on za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy i miał za zadanie zatrzymać w kraju najwybitniejszych informatyków, po których sięgały chętnie firmy z Doliny Krzemowej. W konkursie startował prof. Piotr Sankowski, jeden z najwybitniejszych polskich naukowców zajmujących się AI i zarazem twórca ośrodka. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego postanowiło jednak mianować na to stanowisko Grzegorza Borowika, jednego z kierowników w NASK.

Środowisko naukowe nie pozostawiło na politykach koalicji 13 grudnia suchej nitki. Odejście człowieka, który zbudował od podstaw IDEAS NCBR i był jego pomysłodawcą, mogło zagrozić kontynuacji ambitnego projektu, którego zwieńczeniem miały być dające się komercjalizować rozwiązania AI.

Ówczesny wiceminister MNiSW Maciej Gdula próbował się bronić, zarzucając Sankowskiemu generowanie strat finansowych. Oburzenie opinii publicznej było jednak na tyle duże, że rząd postanowił mimo absurdalnych zarzutów Gduli poinformować, że Sankowski nadal będzie zajmował się sztuczną inteligencją. W ubiegłym tygodniu przyjął on rozporządzenie o powołaniu Instytutu Badawczego IDEAS, który przejmie naukowe zadania IDEAS NCBR. Sankowski ma stanąć na jego czele. Komercyjną część projektu ma przejąć spółka Akces należąca do NCBR. Jedyne co z tej awantury wynikło, to rozbicie projektu na dwie części, przykrycie kompromitacji rządu i ogłoszeniu zmienionej formy organizacyjnej projektu przez rząd. Instytut Badawczy IDEAS to od tej pory „wielki sukces rządu”, a nie wynik kompromitacji.

Jak zabić rodzime AI

Jako wielki sukces Donald Tusk próbował ostatnio też przedstawić nawiązanie współpracy z Google. Najpierw poinformowano, że firma zainwestuje 5 mln dolarów w szkolenia obywateli dotyczące korzystania z AI. Szybko jednak media i opinia publiczna wyśmiały symboliczną jak na tego giganta technologicznego przystało sumę. Obiektem drwin stał się też premier, który ten program szkoleń próbował przedstawić jako coś przełomowego.

Okazało się jednak, że te szkolenia za 5 mln dolarów to tak naprawdę fasada, która ma zbudować dobry klimat wokół tego właściwego projektu, którego szczegóły trzymane są w tajemnicy. Wiadomo na razie tyle, że Polski Fundusz Rozwoju i Operator Chmury Krajowej podpisali z  Google memorandum dotyczące wspólnego projektu rozwoju AI. Informacja ta zmroziła polski sektor technologiczny, który w tej decyzji upatruje ograniczenie dla rozwoju rodzimych rozwiązań sztucznej inteligencji. W szczególności firmy i instytucje zajmujące się AI zwracają uwagę na potencjalną nierówność w traktowaniu krajowych firm i zagranicznych bigtechów. Uzależnienie administracji publicznej od rozwiązań globalnych firm zagraża ich zdaniem konkurencyjności na rynku dostawców usług i będzie uderzać w zdolności rozwojowe polskich podmiotów zajmujących się sztuczną inteligencją.

Umowa z PFR niszczy też dorobek wielu lat konsultacji sektora technologicznego z administracją rządową. Omija Strategię Cyfryzacji i Politykę rozwoju sztucznej inteligencji w Polsce. Jest poza tym zawierana bez udziału Ministerstwa Cyfryzacji. Rodzi więc pytania o transparentność współpracy rządu z bigtechami.

O ile potencjalna umowa z Google nie wywarła jeszcze negatywnych skutków na rozwój rodzimych rozwiązań AI, o tyle wiele działań rządu idących na zderzenie z administracją Donalda Trumpa takie skutki już wywołało. Chodzi o zakwalifikowanie Polski przez USA do grona państw z ograniczonym dostępem do zakupu nowoczesnych chipów AI. Jeżeli nasz kraj ma się rozwijać w obszarze sztucznej inteligencji w takim tempie jak do tej pory, to nie będziemy w stanie wyczerpać puli tych najmocniejszych chipów. Jeśli jednak planujemy rewolucję cyfrową w Polsce i chcemy stawiać sobie ambitne cele, to ograniczenie możliwości zakupu nowoczesnych akceleratorów AI nie pozwoli nam na wybicie się. Zanim jednak wejdziemy na ścieżkę szybkiego rozwoju, musimy dogonić i tak zacofaną w kwestii rozwoju AI Unię Europejską. Dziś Polska – jeżeli chodzi o zastosowanie sztucznej inteligencji w firmach i urzędach – plasuje się na końcu wspólnotowej stawki. Gorzej pod tym względem wyglądają tylko Rumunia i Bułgaria. Nasze państwo nie stworzyło też do tej pory kompleksowej struktury wsparcia finansowego dla firm i organizacji budujących własne rozwiązania AI. Wiele z nich poszukuje dziś wsparcia w crowdfundingu, jak twórcy modelu językowego Bielik. Jeszcze gorzej wygląda nasze prawodawstwo, nienadążające za cyfrowymi zmianami. Tymczasem rząd zamiast rozwijać nasz potencjał cyfrowy, z końcem marca bieżącego roku ostatecznie zlikwiduje założone przez Mateusza Morawieckiego  Centrum GovTech. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Filip Rdesiński