Projekt produkcji polskich autobusów elektrycznych i wodorowych jest w rozsypce. To wynik działań władz Agencji Rozwoju Przemysłu. Osoby z branży zarzucają im strategiczne i finansowe błędy. Sama Agencja ma się świetne. Puchnie od liczby nowych dyrektorów. Zarząd przyznał sobie olbrzymie podwyżki, a nawet…. kupuje drogie alkohole.
W czwartek Piotr Śladowski podjął decyzję o rezygnacji z funkcji prezesa zarządu ARP e-Vehicles Sp. z o.o. produkującej zeroemisyjne autobusy. Jak podkreśla w oświadczeniu, decyzja była wynikiem braku możliwości skutecznego zarządzania spółką. Pisze o „nierozwiązanych kwestiach korporacyjnych, strategicznych i finansowych”.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
ARP e-Vehicles Sp. z o.o. zrealizowała w ostatnim czasie wiele ambitnych projektów, w tym premierę autobusu PILEA 12e nagrodzonego na Targach TransExpo w Kielcach. Spółka jest jednym z liderów wśród polskich przedsiębiorstw w branży elektromobilności. Zaprojektowała i zbudowała w Polsce trzy modele autobusów elektrycznych i wodorowych. „Stała się jedynym takim startupem w Europie” – podkreśla prezes, który podał się do dymisji.
ARP pod kierownictwem Michała Dąbrowskiego przechodzi kadrową rewolucję. Prezes zapowiadał zwolnienia i walkę z przerostem zatrudnienia, wskazywał na potrzebę ograniczania koszów. Tymczasem – jak poinformowało Niezależna.pl biuro prasowe spółki - liczba dyrektorów w spółce wzrosła od kwietnia z 51 do 65 – to wzrost o 27 proc. Ich pensje mieszczą się w widełkach między 8 a 30 tys. brutto. Nowy zarząd przyznał sobie olbrzymie podwyżki - o 2 miliony zł. więcej rocznie.
O potężnym konflikcie interesów, rodzinnej i koleżeńskiej sieci powiązań już pisaliśmy.
Szczegóły: Bizancjum i konflikt interesów w ARP
W tym tygodniu Radio ZET poinformowało, że prawie 40 tysięcy złotych ARP wydała na zakup alkoholi dla zarządu spółki. Spółka odpowiada, że chodzi o „potrzeby reprezentacyjne jak nagrody jubileuszowe dla pracowników”.